Rezultat nie zależy od ciebie.

Jakiś czas temu na rynku pojawiła się książka, która w szybkim czasie stała się bestsellerem. Mówiła o zaginionym, ale teraz na nowo odkrytym sekrecie, jakim jest prawo przyciągania. Zachwyt czytelników trwał jakiś czas a sprzedaż książki rosła, aż do momentu, gdy większość czytelników zdała sobie sprawę z faktu, że postępując zgodnie z jej wytycznymi, czyli wizualizując sobie swoje cele i usilnie starając się myśleć w kategoriach sukcesu – w większości wcale tego sukcesu nie osiągnęła.  

Żeby zmobilizować podupadające grono czytelnicze tzw. duchowi couche zdecydowali się ujawnić jeszcze jeden ukryty element, o którym wcześniej z powodów rzekomo oczywistych nie wspomnieli. A miał to być ni mniej ni więcej wysiłek własny, który nas do tego celu przybliża. 

Kładziemy zbyt duży nacisk na energię przyciągania naszych świadomie wyrażonych celów. Samo poleganie na energii pragnień, bez wykonania koniecznych ruchów, może prowadzić do rozczarowania. 

Nauka karmy wskazuje również na ważność intencji i moc ich przyciągania, ale nie ogranicza się do nastawienia i wizualizowania. Karmę można jak najbardziej przyrównać do siły magnesu, który przyciąga w pole naszego ciała fizycznego i subtelnego upragnione cele. Jednak to, co pojawia się w tym polu nie jest zależne tylko od naszego stanu mentalnego a nawet emocjonalnego. Jest wiele subtelnych informacji jeszcze bardziej ulotnych od myśli i emocji, które również wpływają na wynik końcowy naszych pragnień.   

To, co jest wyjątkowe w nauce karmy, to fakt, że przesuwa naszą koncentrację z czegoś, co jest poza naszą kontrolą na coś, co leży w naszych możliwościach i uczy zaufania do końcowego rezultatu, ale dopiero po wykonaniu koniecznych fizycznych + duchowych czynności. 

Chcesz być dobrym strzelcem? Ćwicz! Ale to, co wyjdzie ci z każdego wystrzału, to już co innego. Oczywiście, że kiedy jesteś przygotowany/a, to wiele z tych czynników automatycznie nabiera innej jakości i raczej jest pewne, że ręka ci nie zadrży podczas wystrzału, ale dalej – ostateczny wynik nie jest tylko w twoich rękach.  Więc zanim wykonasz tylko pracę fizyczną, jak np. strzelanie, poproś Siłę Wyższą, żeby i Ona mogła zharmonizować się z Twoim pragnieniem i pokierować Cię dobrze. Ale nie proś Siły Wyższej o zrobienie z Ciebie najlepszego łucznika, kiedy całe dnie spędzasz przyjemnie na kanapie.  

To, co prawo przyciągania i prawo karmy podkreśla jako wyznacznik sukcesu, to fakt, że masz sobie wyznaczyć cel i do niego dążyć. I tu się ścieżki rozmijają, ponieważ w prawie karmy nacisk jest położony na przygotowanie fizyczne i duchowe do osiągnięcia celu, przy jednoczesnym odwiązaniu się od jego rezultatu. Dopiero spełnienie tego warunku daje wynik najlepszy z możliwych. Tylko dlaczego? 

Przyjrzyjmy się bliżej temu zjawisku. Mamy dążyć do konkretnych celów, ale nie możemy być przywiązani do ich rezultatu. Pytania powinny brzmieć: “Czym jest cel a czym jest rezultat?” oraz “Dlaczego to takie istotne?” 

Cel jest tym, co zamierzamy osiągnąć, a rezultat jest tym, co osiągamy po naszych staraniach.

Z definicji obu tych pojęć wynika jasno, że na jeden z nich mamy wpływ, a na drugi nie. W nauce karmy uczymy się, że na wynik końcowy, czyli rezultat wpływa kilka czynników i jest to zjawisko wielowymiarowe, którego nie możemy sami przypilnować. Możemy dążyć do celu, starać się osiągnąć możliwie jak najlepszy wynik, ale nie możemy oczekiwać, że będzie on idealny, taki jak sobie wymyśliliśmy. Rezultat może być gorszy, ale może też być znacznie lepszy od zamierzonego celu, więc już z góry porzućmy przywiązanie do niego.  

Niektórzy ludzie słysząc taką instrukcję “nieprzywiązywania się do rezultatu” popadają w iluzję niedziałania i myślą, że rezultat ich sam odnajdzie. Wystarczy, że sobie go zwizualizują. Tymczasem nauka o karmie uczy nas rozróżnienia celu i rezultatu i zwyczajnie każe nam działać, a nie tylko czekać w pozytywnym nastroju.  

Cel jest czymś, do czego dążymy, np. dążymy do zdania egzaminu. Mamy włożyć maksymalnie dużo wysiłku w naukę. Rezultat końcowy – samo zdanie egzaminu nie leży tylko w naszych rękach, ale uczenie się już tak. Dlatego cel, jakim jest zdanie egzaminu wymaga od nas pewnej pracy, ale jako rezultat pozostaje do końca “niepewny”. Na tym przykładzie widzimy, że cel, jest tym, co sobie świadomie zakładamy, ale rezultat jest tym, co leży poza naszym świadomym wysiłkiem, a nawet poza naszą sferą wpływów. Na pierwszy mamy wpływ, na drugi nie i musimy to zaakceptować. Tymczasem niektórzy ludzie poznając mistykę prawa przyciągania robią rzecz odwrotną – nie robią nic, żeby osiągnąć swój cel, poza marzeniami, ale są niezwykle przywiązani w głowie do konkretnego rezultatu. A to tak nie działa. Możesz ufać mechanice prawa przyciągania, Bogu, Sile Wyższej ale dopiero po tym, jak się przygotujesz, nie wcześniej.  

Prawo karmy nie zakłada wiary w przypadkowość i zmiany losu na nasze podświadome życzenie. Uczy właściwego działania tu i teraz, wzięcia odpowiedzialności za wszystkie czynniki, które leżą po naszej stronie i dopiero potem zwrócenie się do Siły Wyższej, która widzi całość, aby przypilnowała niewidzialną dla nas resztę. Dopiero takie oddanie kontroli w ręce kogoś większego, takie świadome ukierunkowanie intencji w pozytywną stronę daje efekt najlepszy z możliwych.  

Wedy wyjaśniają, że osoby będące pod wpływem niższych sił natury mają skłonność do pozostawania w iluzji i interpretowania wszystkiego w opaczny sposób. Choćby w taki, że nieprzywiązanie do rezultatu zamieniamy na pozostawanie w sennych marzeniach.  

Dodatkową pomocą w nauce karmy jest to, że poza naszym konkretnym fizycznym działaniem, pomaga ona zestroić się z naszym celem na wyższym, subtelniejszym poziomie. To właśnie w wedach znajdziemy tysiące sposobów na usunięcie wszystkich subtelnych, zakłócających wibracji w ciele przyczynowym, które nie pomaga nam zbliżyć się do naszego upragnionego celu. Remedia i techniki, które dzisiaj przypisujemy tzw. prawu przyciągania są jak najbardziej czymś przydatnym i są znane w nauce karmy. Tam jednak znajdziemy wiedzę, która dodatkowo pokazuje nam, kto tą całą mechaniką zarządza.  

Pozostając jednak tylko przy samej mechanice działania karmy, której ludzie dziś zaprzeczają, jednocześnie starając się wykorzystać setki technik pod innymi nazwami, dodam tylko, że zjawisko nieprzywiązywania się do rezultatu rozwiązuje nieuchwytny problem przykładania zbyt dużego potencjału naszej uwagi do spełnienia się tego pragnienia.  

Zbyt silny strumień energii naszej świadomości wysłany do “rezultatu”, a nie do celu skutkuje tym, że zwyczajnie zaniedbujemy nasze podstawowe obowiązki, jakie mamy wykonać teraz.  Są nimi np. zrobienie czegoś konkretnego, nauczenie się, przygotowanie, usunięcie przeszkód i wątpliwości, ale też uspokojenie się, modlitwa, medytacja i dostrojenie się do danego celu. Skierowanie swojej świadomości w stronę, którą możemy przypilnować po prostu uspokaja nas i umożliwia rezonowanie z celem, przez co rezultat naszych działań nie jest już taki niepewny. Przede wszystkim harmonizujemy się z obiektem naszych pragnień poprzez ciągłe czynienie wysiłków na wielu płaszczyznach w tym kierunku. Nie tracimy cennej energii na leżenie i wątpienie pt. “A co jeśli?” więc nie wypadamy z rytmu. 

W prawie karmy nie ma przypadkowości i zdawania się na nieznany los. Mamy się uczyć zaufania do Sił Wyższych, ale jak chcemy doświadczyć opieki bez zrobienia swojej części pracy? Planowanie, dążenie do celu są dobre i wyznaczają kierunek, ale samo marzenie o rezultacie i pozytywne fantazje nigdzie nas nie zaniosą. Marzenia o lepszym losie bez aktywnego i rozsądnego dążenia do celu są jak marzenia studenta o zdanym egzaminie, do którego on w ogóle się nie przygotował. Tak, czasami to się udaje. Nie znamy wszystkich ukrytych czynników, które składają się na rezultat.  O tym właśnie mówi karma – czas, miejsce i okoliczności czasem sprawiają, że dzieją się dobre rzeczy, chociaż w tym momencie w widoczny sposób na to nie zasłużyliśmy. Ogólnie jednak mamy działać tak, jakby wszystko zależało od nas – ale ufać tak mocno w coś większego od nas, jakby wszystko zależało tylko od tego. 

Czyli jak to mówi przysłowie: ”Ufaj sąsiadowi, ale dopiero po tym jak zbudujesz płot”. 

2 komentarze

  1. Kami :

    Witam
    Dziękuje za artykuł
    Mogłaby Pani podać jakieś przykładowe
    techniki na usunięcie zakłócających wibracji w ciele przyczynowym?

    1. Ida Smela :

      Dobrze, że pytasz, bo w poście byłoby tego za dużo. Mam na myśli tak dużo rzeczy, ale w skrócie: Każda rzecz jaką robisz codziennie ma znaczenie. Np. wstawanie przed wschodem słońca jest bardzo wzmacniające i zmienia baaaardzo dużo (to jest czas na medytację modlitwę a nie na tv czy internet), mantra, medytacja, słuchanie wszystkiego, co wznosi świadomość a nie polityka, plotki horrory, jedzenie – wegetariańskie i ofiarowane Bogu – praktycznie jedna z ważniejszych rzeczy, która zmienia cię komórka po komóreczce, nie oglądanie przemocy itp. Zajrzyj do moich postów, w których bardziej szczegółowo rozwijam te tematy(:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *