Quo vadis, człowieku?

Temat karmy budzi dzisiaj wielkie emocje, ponieważ myślimy, że jest to zjawisko, które dotyka nas być może od czasu do czasu. Tymczasem esencją tego prawa jest to, że podlegamy mu cały czas. Każda sekunda naszego życia, każde działanie, każda głupia czy mądra myśl tworzą subtelną, czyli (nowocześniej brzmiącą) kwantową strukturę naszego życia. To, co mamy dzisiaj jest niczym innym, niż historią tego, co zrobiliśmy do tej pory, a każde dzisiejsze działanie dostraja po cichutku nasz instrument umysłu do kolejnych możliwości grania w przyszłości. I nikt nie wtrąca się do naszych  obecnych wyborów. Być może wiele z tych decyzji podejmujemy nieświadomie, ale kto nam każe przejść po pijaku przez życie?

Jak się tak zastanowić, to dzisiaj niemal cała cywilizacja tworzy subtelną sieć dosyć bezmyślnych zachowań, które ostatecznie kierują ją w stronę bardzo dziwnych miejsc w przyszłości.

Vasiśta Muni, a pewnie i inni mędrcy w przeszłości, podał złotą maksymę tworzenia pomyślnej struktury karmicznej na przyszłość. Mędrzec radził, abyśmy świadomie i uważnie wybierali swoje dzisiejsze myśli, ponieważ:

  • to one tworzą nasze działania, które, jeśli są stale powtarzane,
  •  stają się nawykami,
  •  które to z kolei kreują nasz charakter,
  •   a który to charakter staje się naszym przeznaczeniem.

Wiem, że tę maksymę przypisuje się dzisiaj jakiemuś zachodniemu guru, ale  co ja poradzę, że powiedział to już ktoś dużo wcześniej?

Jeśli ktoś dzisiaj odżegnuje się od zwalających mu się na głowę problemów, zrzucając wszystko na los, to łatwo odwrócić tę wyliczankę i idąc po nitce do kłębka znaleźć przyczynę. Bo źródłem dzisiejszego złego czy dobrego losu jest:

  • nasz charakter,
  • który wynika z naszych nawyków,
  •  a które pochodzą od naszych powtarzanych czynów,
  • nad którymi długo i usilnie pracowaliśmy w swojej główce.

Jak się przyjrzymy niektórym ludziom, to możemy sobie tylko ze strachem pofantazjować, w którą to stronę idą ich ścieżki przeznaczenia, bo nawyki i charakter mają już mocno ustabilizowany.

Dajmy na to, taki gość leżący wiecznie na kanapie z jedynym elementem służącym przynajmniej gimnastyce palców, tzn. z pilotem do telewizora.

Dosyć częsta przypadłość naszego pokolenia. Boję się, że dotyczy to każdego od czasu do czasu. Warto się przyjrzeć temu zajwisku z perspektywy karmicznej, czyli pobawmy się w naukowca od spraw karmy.

Jak już wspominałam karma, to nic innego niż prawo działania przyczyny i skutku. Jeśli wybierasz odpowiednie działania, np. uczysz się słówek języka angielskiego, to jest szansa, że kiedyś będziesz ten język rozumieć. Jeśli przestajesz używać swoich nóg, np. po jakimś wypadku, to istnieje możliwość, że jeśli w porę nie wdrożysz programu rehabilitacyjnego, zanikną ci mięśnie służące do chodzenia. Natura szybko zabiera niewykorzystywane podarunki.

W przypadku tego klienta na kanapie (spokojnie, bez uraz, wielu przechodzi przez ten stan, to nie są żadne aluzje), mamy do czynienia z:

  •  długotrwałym bezruchem, niemalże apatią
  • brakiem zainteresowania resztą otoczenia
  • właściwie to chyba również brakiem jarzenia, co dzieje się na ekranie,
  •  o ile coś się nie rusza

A ponieważ akcja na ekranie często nie posuwa się drastycznie do przodu, bo co to za akcja przy reklamie pasty do zębów, więc nasz osobnik czuje podniecenie i rusza gałkami ocznymi jedynie w przypadku zmiany ruchu na ekranie telewizora.  W czym sobie oczywiście pomaga trzymanym w dłoni gadżetem.

A teraz prześledźmy to samo, przez lata pielęgnowane zachowanie i zestawmy je z pewnymi podobieństwami zachowań w przyrodzie. Bo skoro chcemy być prorokami zdarzeń musimy pokusić sie o naukową diagnozę dla pacjenta. Nie będziemy go o tym informować, broń boże. Nie wolno straszyć ludzi. To jest diagnoza dla własnych potrzeb.

Co byś powiedział na takie zestawienie?

Taka żaba odpowiada swoim zachowaniem dokładnie naszemu osobnikowi na kanapie. Generalnie długi czas potrafi:

  • pozostawać w bezruchu
  • nie widzieć świata wokół (żaba widzi wokół coś w rodzaju mgły)
  •  jedyne ożywienie jest widoczne u żaby, kiedy dostrzega ona przelatujący obiekt (muchę, komara)
  •   ewentualnym  ruchem, porównywalnym z przyciskaniem guziczków na pilocie jest błyskawiczne wysunięcie języka.

I to by było na tyle o zainteresowaniach żaby. Poza przelatującymi owadami świat wokół wydaje się nie mieć dla niej większego znaczenia.

A teraz przeanalizujmy inną ciekawą osobowość naszych czasów.

Zacznijmy od świata przyrody. Któż nie zna gołębia?

Przyglądałeś się kiedyś takiemu jednemu na ulicy? Wierz mi, warto. Gołąb ma  imponujący wachlarz zaineresowań, bo:

  •  poza seksem, który może uprawiać o każdej porze,
  •  gołąb lubi spacery zdrowotne wte i wewte
  •  ponadto uwielbia obserwować i analizować wygląd śmieci na chodniku.

Zauważ, z jakim pietyzmem gołąb potrafi kopnąć nóżką każdego peta i każdego przypadkowego śmiecia.

Kiedy już mu się znudzi trzydziesty obchód przystanku tramwajowego i pięciokrotne kopnięcie puszki po piwie, cieszy go wywołanie małego ożywienia wśród publiczności i raptowne poderwanie się do lotu, niemalże na nosie najbliższego przechodnia.

Ot, taka mała zadyma. A potem następuje chwila odpoczynku na okolicznym słupie, połączona z załatwieniem bieżących potrzeb fizjologicznych i udekorowaniem kurtki chłopaka, któremu akurat źle z oczu patrzyło. Po co się głupi tu plątał?

Następnie cykl zachowania się powtarza.

Niezwykle pasjonujące życie.

Żyłka naukowca podsuwa mi bardzo podobny przykład z życia miasta:

Cokolwiek by nie narzekać na karmę, zawsze można docenić fakt, że dzięki niej, z czasem wszystkie nasze marzenia i dążenia się spełniają.