Ciemność widzę, ciemność

Po długim okresie zasłużonego odpoczynku wracam do pisania. Ku mojemu zaskoczeniu mój blogowy come back zbiegł się z zaćmieniem księżycowym, czyli z czasem, który wcale nie jest dla takich działań korzystny. Do odezwania się właśnie teraz sprowokowały mnie liczne swego rodzaju „zachęty” nawołujące do celebrowania zaćmienia. Co i rusz natykam się na rozemocjonowane radosnym oczekiwaniem wiadomości typu:

„Zaćmienie Księżyca. 31 stycznia 2018 r. dojdzie do astronomicznej kumulacji. Dobra wiadomość(???): już w tym tygodniu dojdzie do niezwykle rzadkiego zjawiska. Zła (???): w Polsce najciekawsze nas ominie. Na szczęście (???) mamy internet.”

Albo kolejna:

„Na szczęście (O matko!) wszyscy będziemy mogli załapać się na relację na żywo, którą szykuje NASA. Zamiast patrzeć w niebo, tym razem lepiej zerkać na ekran monitora lub telefonu.”

Z „ochów i achów” na temat zaćmienia wywnioskowałam, że mamy powód do wielkiej radości. Serio? Jesteśmy już tak super hiper magiczni, że świat nam niestraszny? My przecież nie jesteśmy tak głupi, jak ciemny lud oszukiwany przez kastę kapłanów w Egipcie, która straszyła swoimi wpływami na ciała niebieskie i na oczach prostych ludzi „przesłaniała” na chwilę słońce, choć w rzeczywistości wykorzystywała moment zaćmienia. My się nie boimy i nie będziemy się chować do piwnicy. Stosując metodę zaprzeczenia doszliśmy do drugiej skrajności i teraz wręcz promujemy to zjawisko jako ciekawostkę astronomiczną, tak jak ciekawy eksponat w muzeum. A posiadając szczątkową wiedzę zachęcamy do robienia rzeczy, które w tym czasie nie powinny być nigdy robione. Otóż są tacy, którzy proponują rozpoczęcie biznesu, podejmowanie decyzji w biznesie, rozpoczynanie związków, intymne zbliżenie, i wycieczki turystyczne w obszary, gdzie zaćmienie będzie lepiej widoczne.

Pomyślmy logicznie. Od kiedy to mrok i ciemność są dobrą chwilą na tego typu działanie? To tak, jakby powiedzieć, że w nocy najlepiej rozkwitają kwiaty. Tak, ale niektóre.

Jak mówi starodawna historia ze Śrimad Bhagavatam i innych Puran, zaćmienie występuje, gdy mroczny demon jako Rahu i Ketu mści się na Księżycu i Słońcu pochłaniając je i kradnąc ich świetliste promienie. Ich czysta, twórcza energia zostaje zniekształcona i przygaszona podczas zaćmienia i kilka dni później.

Według astrologii wedyjskiej  ​​zaćmienia są najgorszym  czasem na rozpoczęcie lub zakończenie projektów, związków, biznesu lub jakiejkolwiek innej ważnej ziemskiej sprawy. To dlatego, że pomyślne początki są błogosławione światłem, najlepiej światłem księżyca w pełni i promieni słońca. Gdy Rahu i Ketu pożerają to światło i wypaczają je w niewidzialny sposób, wszystko, co zaczynasz, może okazać się bardzo dziwne i możesz żałować, że coś się skończyło. Zaćmienia to świetny czas na zaglądanie do wnętrza siebie, medytowanie i wykonywanie swojej wewnętrznej pracy. W rzeczywistości stanowią one szczególnie dobrą możliwość połączenia się z duszą, ponieważ “zasłony iluzji ” stają się bardzo cienkie. To właśnie teraz może ci się ujawnić coś ukrytego w twoim wnętrzu, co może zmienić całkowicie postrzeganie rzeczywistości.

Może będziesz mieć sen, który pokaże ci, że nie jesteś ofiarą, ale katem, który prowokuje wiele nieprzyjemnych okoliczności? Albo ujawni ci inną niezbyt przyjemną prawdę?

Pełnia, która wypadła dzisiaj jest całkiem przyjemna i według wedyjskiej astrologii zwie się on Magh Purnima. Do tego momentu wszystko jest w porządku z obecnym wydarzeniem astronomicznym. Lubię pełnie księżyca. A ta pełnia wypada ponadto po raz drugi w jednym miesiącu.Ten wspaniały super księżyc pojawi się bliżej ziemi niż którykolwiek z obserwowanych w tym roku  i dlatego będzie olbrzymi i czerwony. Niestety dobre wiadomości na tym się kończą, bo blask pełni księżyca zostanie na pewien czas przesłonięty przez cień tzw. węzeł księżycowy, a  stanie się to dokładnie (według astrologii wedyjskiej) w  konstelacji, czyli w nakszatrze Aślesza. Aślesza to  tajemnicze węże  Naga znane ze swych hipnotycznych mocy, okrucieństwa, trucizny i tajemniczości. Ognisty wąż smok z rozszczepionym językiem, który prześlizguje się przez nasz podświadomy umysł i wchodzi w naszą przestrzeń marzeń i pragnień może obalić domki z piasku, jakie tam sobie zbudowaliśmy. Może, ale nie musi. Jeśli w czasie zaćmienia spożytkujemy swoją energię na czynności zewnętrzne, zamiast na wgląd wewnętrzny, to wąż Aślesza zahipnotyzuje nas tak, że będziemy myśleli, że jest dobrze, choć nie jest i odwrotnie. Węże Naga znane są ze swej mocy zmieniania kształtu, czyli pokażą nam się tak, żeby nas przechytrzyć i zmylić. Zamiast tracić czas na bieganie, proszenie o podwyżkę, czy podpisywanie umów, lepiej w tym czasie spojrzeć wgłąb i pomodlić się, pomedytować, żeby zobaczyć w sobie to, co blokuje nasz proces uzdrawiania, czy skutecznego działania. Niekoniecznie musimy coś wtedy naprawiać, wystarczy, że to zobaczymy.Wiem, że piszę te rady już po zaćmieniu księżyca, ale uprzedzam tych, którzy szykują się z lunetą na zaćmienie słońca czekające nas już niedługo bo 15 lutego, na szczęście niewidoczne w Polsce.

Okres zaćmienia nie oznacza oczywiście, że nic tego dnia nam nie wyjdzie. Niektórzy kupią dom, a inni przypadkowo spotkany gadżet. Jedni rozpoczną znajomość i będą z niej bardzo zadowoleni. Tu nie chodzi więc o częstotliwość występowania nieudanych rzeczy. Chodzi o to, że  czynności wykonane w tym czasie albo się bardzo szybko skończą, albo stwierdzimy bardzo szybko bezsensowność ich nabycia, albo za jakiś czas pokażą nam swoją ciemną stronę, bo zaczęły się w strefie mroku, kiedy macaliśmy coś po ciemku. W ciemności nie widzieliśmy wszystkich szczegółów dotyczących danej sytuacji, nie myśleliśmy jasno. Z działaniem naprawdę warto poczekać, bo rzeczy nagle skręcą w nieoczekiwanym kierunku.

Czy mówiąc o zaćmieniu zaprzeczam naszym możliwościom wyboru bardziej korzystnych ścieżek? Wcale nie. Uważam tylko, że szkoda tracić czas na siłowanie się z wiatrakami. To tak, jakby chcieć koniecznie zmuszać naturę do działania wbrew sobie i żądać od pszczół latania nocą. Tylko po co? Możemy wykorzystać potężną energię zaćmienia i skierować ją na coś bardziej szlachetnego i podnoszącego na duchu.

Zamiast celowo patrzeć na zaćmienie, które wcale nie jest dobrą energią proponuję jedynie zamianę tego typu niezdrowej fascynacji na zrobienie dobrej wewnętrznej roboty. Ci, którzy na nie patrzą mogą cierpieć z powodu większych trudności w przyszłości. I nie chodzi tu o straszenie karą piekielną, ale o zdroworozsądkową ostrożność. Nikt z nas nie może patrzeć bezpośrednio w Słońce (ewentualnie krótko, w momencie mniejszego promieniowania UV), ani wejść do rozpalonego pieca bez specjalnego kombinezonu. Wedłu Rig Vedy zaćmienie Księżyca i Słońca ma wiele niekorzystnych działań i pogarsza nasze ciało i umysł, nawet jeśli tego nie dostrzegamy. Jeśli starożytne pisma cię nie przekonują, to powołam się na ostatnie badania naukowców, którzy rzeczywiście widzą ogromne zmiany w strukturze chemicznej i fizycznej wody przed i jeszcze jakiś czas po zaćmieniu. Woda w otwartych akwenach zmienia np. pH. W powietrzu rejestruje się zwiększoną częstotliwość fal gamma i zmianę proporcji pierwiastków chemicznych. Wiedząc o zmianach chemicznych i fizycznych otoczenia być może będziemy bardziej skłonni do bycia bardziej ostrożnymi w przebywaniu na zewnątrz i kierowaniu swojej uwagi na zwykłe czynności, zamiast na te chroniące nas czyli duchowe.

Żeby nam uświadomić energię zaćmień Słońca i Księżyca w Wedach jest kilka historii obrazujących nam ich niepomyślną stronę. Pewien demon bardzo chciał dostać nektar nieśmiertelności, którym Wisznu częstował tylko osoby o dobrym, dobrodusznym nastawieniu, czyli półbogów. W celu uśpienia czujności demonów, które usiłowały użyć przemocy w trakcie rozdawania nektaru,  Wisznu zmienił się w piękną kobietę i zwiódł ich swoją urodą, pochlebstwami i obietnicami. Wisznu tak sprytnie  manipulował uwagą demonów, że ci zwiedzeni i omamieni komplementami  boskiej piękności dały się nabrać i nie zostały poczęstowane nektarem, czyli amritą. Wszystkie poza jednym, który wykazując się niezwykłą  przenikliwością zasiadł niepostrzeżenie między półbogami i zdążył wypić parę kropli nektaru. Udało mu się raptem zanurzyć usta, gdy Księżyc i Słońce, dwaj najbliżej siedzący półbogowie rozpoznali w nim wroga. Kiedy tylko pokazali go Wisznu, ten użył swojej broni Sudarśana czakry, która wprawdzie oddzieliła jego głowę od reszty ciała, ale ponieważ demon napił się już parę kropli nektaru więc zarówno głowa (zwana Rahu) jak i ogon (Ketu) pozostały przy życiu. Jest to już jednak życie pełne niepokoju i pragnień, które nigdy nie znajdują zaspokojenia. Głowa Rahu nigdy nie jest nasycona więc jest pełna niezaspokojonych ambicji i głodna tego, co jeszcze mogłaby dostać. Tymczasem ogon (Ketu) stale próbuje zostać uziemiony, więc szuka duchowych rozwiązań, choć niestety nie tam gdzie trzeba. Ketu jako ogon nie potrafi zadawać dobrych pytań, więc goni za iluzją. A więc zaćmienia są skorelowane z iluzją i przebraniem – jeśli nie poświęcimy uwagi na ich właściwe zrozumienie i moc, którą dzięki temu możemy osiągnąć to poniesiemy straty i  lęki i iluzje zawładną naszą codziennością.

Zaćmienie samo w sobie nie jest zjawiskiem przyjemnym, co nie znaczy, że nie da się dobrze go wykorzystać. Tylko trzeba wiedzieć jak. Jeśli na dworze jest zimno to ubierzesz się cieplej, a jeśli jest ciepło, to trochę lżej. I raczej nie mylisz tych dwóch stanów. Nie mam pojęcia, skąd wzięły się rady tych, którzy na przekór radom starożytnych mędrców doradzają:

  • wyjść i podziwiać niebo  – skoro na zaćmienie nie należy patrzeć i najlepiej, jeśli to tylko możliwe, siedzieć w domu
  • zacząć coś materialnego – skoro ten czas jest lepszy na działanie duchowe (modlitwa, medytacja, intonowanie mantr, lub coś co rezonuje z tobą)
  • naenergetyzować wodę promieniami Księżyca – skoro woda i żywność nie powinny być wystawiane na działanie promieni słonecznych i księżycowych podczas zaćmienia. Nie jest nawet wskazane jedzenie i picie właściwie parę godzin przed i po zaćmieniu, bo żywność jest wtedy w złym stanie energetycznym, ale to już jest ciężkie do wykonania.

Ten czas  ma całkiem mocny efekt transformujący, więc ostatecznie jest dobry, ale wszystko zależy jak zwykle od tego jak go wykorzystamy i jak do niego podejdziemy. Możemy nie dostrzegać jego pozytywnych mocy, tak jak nie dostrzegamy łatwo korzyści, które kryją się za problemem czy stratą. Ale jak sądzisz, czy wypadek, w którym wszyscy pasażerowie i kierowca nie odnieśli żadnych obrażeń, ale samochód został całkowicie rozbity jest czymś złym czy dobrym?

1 komentarz

  1. Darkbull :

    Dzięki Ida za ten wpis. Cenna wiedza. Na zaćmienie słońca gapiłem się chwilę koło 20 lat temu pod czyimś wpływem. Potem już mnie to nie interesowało. Intuicja/dusza czuwa 🙂
    Każda pełnia pobudza mnie, przez co zasypiam nad ranem. Nie jestem jak inni rozdrażniony przed i to jest pozytywne. Siła spokoju we mnie jest 😉
    Dzień przed i w czasie wyżej opisanej pełni same intonowały się mantry przez kilka godzin.
    Najmocniej przebijała się jedna z nich: Humee Ham Bahm Ham – przenosi świadomość do centrum serca i pozwala doświadczyć swoją prawdziwą tożsamość. “Załatwia” komunikację z innymi na poziomie matrycy. Oraz Hare Hare Mukandej – wyzwolenie.
    Wszystkiego co niesie w sobie miłość..
    K.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *