Słowo na niedzielę

Wychodząc naprzeciw potrzebom klientów, tzn. chciałam powiedzieć czytelników, którzy w sezonie letnim chcieliby czytać mniej, cokolwiek to znaczy, postanowiłam odkurzyć mój dział pt. “Krótko mówiąc”.

Tak się zachwyciłam tym moim, całkowicie własnym kawałkiem internetu, że nawet nie wiem, kiedy się rozgadałam. W międzyczasie zagościło już lato i wielu z was wyjechało nad morze leżeć na plaży i patrzeć na fale, a nie gapić się w laptop. Gdyby jednak,  konkretnie ciebie, naszła  ochota zerknąć w ekran i coś niecoś pomyśleć o życiu to może wolałbyś mieć temat podany w bardziej kompaktowej formie.

Umówmy się więc, że dla czytelników urlopujących się i popijających soczki w hamaku, będę wygłaszać cotygodniowe, krótkie i zwięzłe kazania niedzielne. Albo środowe. Nie śmiem naruszać czasoprzestrzeni kazań niedzielnych.

Tą jakże uroczą, obrazową formą przekazu, zaprowadzę cię, drogi czytelniku, na bardziej abstrakcyjne ugory mojego umysłu. Tym razem zapodam ci taką myśl:

To nie są żadne śmichy chichy, tylko poważne rozważania filozoficzne! Pomyśl sam, ile razy miałeś dziś okazję, żeby dziękować za życie? Nie znajdujesz powodu, prawda? Chcesz mieć zdrową nogę, a tu boli. Chcesz jechać nad morze, ale to cieplejsze. Chcesz całkiem sporo rzeczy, których wokół ciebie teraz nie ma. Jednym słowem, zabrakło smoczka!

Podsunę ci dzisiaj pewną magiczną myśl: nie myśl. Nie myśl o tym, czego nie ma, i o tym, czego chcesz. Przynajmniej chwilowo, leżąc na plaży. Zrób założenie, że już jest dobrze, bo woda leci z kranu (no, chyba, że u ciebie nie leci), masz prąd i masz dostęp do internetu. Bo zakładam, że skoro to czytasz, to masz. No i widzisz, ile już masz powodu do radości? Nie do myślenia, zauważ, a do radości.

A takie wyliczanki pozwolą ci zapomnieć o brakującym smoczku. Stan braku jest odwrotnością twoich życzeń. To nie te frekwencje. Nie ta linia życia.

Kiedy robisz magiczny dwupunkt, albo zamykasz oczy i przechodzisz w inną przestrzeń wariantów, to nie możesz wejść w obszar “mam” wymieniając tam, czego nie masz. Nawet, jeśli coś utraciłeś, to jakie to ma  znaczenie w obliczu nowych nieznanych możliwości? Gdyby mama nie zabrała ci kiedyś smoczka to jak dowiedziałbyś się, że bez niego jest jeszcze lepiej?

Wyobrażasz sobie teraz siebie ze smoczkiem?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *