Długo mnie tutaj nie było, ale wierz mi, że nie próżnuję i pewnie uda mi się Cię jeszcze nieźle zaskoczyć. Ale na razie o tym cicho sza!
Mam nadzieję, że wraz z nadchodzącym Nowym Rokiem udało Ci się znaleźć chwilę na refleksję i ustalenie, czego dobrego się w nim spodziewać i życzyć sobie oraz wszystkim bliskim i nie – bliskim.
Ten świąteczny okres zmobilizował mnie do małej inwentaryzacji uświadomionych pragnień i mniej uświadomionych oczekiwań. Bo z pragnieniami tak już jest, że u drzwi stawiają się nie te, które wypisujemy na kartkach ale te, których się wewnętrznie spodziewamy. Wydaje nam się, że wysyłamy w przestrzeń jasne, klarowne komunikaty: laptop Acer 7 – jeden raz poproszę! a tu skarpetki w bałwanki. Jak zwykle. Na podświadomym poziomie jesteśmy bowiem gotowi na to – co zwykle. Oczekujemy tego samego, znanego.
Z Nowym Rokiem ten numer nie przejdzie. To przecież ma być całkiem Nowy i Niezwykły Rok. Więc jeśli jeszcze nie nie wiesz jak umysł sprytnie przygotowuje Cię na stare śmieci pod zmienionym szyldem posłuchaj tej historii.
Pewien człowiek wracając w stanie wskazującym z pracy do domu robił zawsze ogromny hałas. Najpierw wylatywały drzwi z futryny z głośnym „ryms!”. Potem rozlegało się człapanie buciorami i „łup!” jeden but i „łup!” drugi but, aż wreszcie głośne walnięcie na łóżko. I tak praktycznie codziennie. W końcu znerwicowany sąsiad, który już od miesięcy wysłuchiwał nocnych pijackich powrotów sąsiada poprosił o w miarę cichsze zachowanie. Sąsiad pijaczek był człowiekiem porządnym i przyrzekł, że „oczywiście, sąsiedzie, nie ma sprawy”.
.
Następnym razem, gdy wrócił po imprezie do domu znów rąbnął z hukiem drzwiami, poczłapał z przytupem po domu, walnął jednym butem…to nagle…przypomniał sobie, że miał być cicho. Delikatnie i bezszelestnie odłożył buta i poszedł spać. O ósmej rano słyszy walenie w drzwi. „Co jest sąsiedzie?” zapytał zdziwiony. „Rzuć wreszcie ten drugi but!” wrzasnął tamten zirytowany.
Cóż, jesteśmy tak przyzwyczajeni do sekwencji wydarzeń, że nawet jeśli oficjalnie o coś prosimy i sobie tego jak najmocniej życzymy to i tak …spodziewamy się widzieć wszystko po staremu. O to zadba już nasza podświadomość. Chyba że naprawdę coś przy niej podłubiemy.
I takich prawdziwych zmian i szczęśliwego Nowego Roku, w którym cuda dzieją się na każdym kroku życzę Ci dzisiaj prawie przed północą.
A tak naprawdę, to Nowy Rok przychodzi z wiosną, a nie w środku zimy. Te zmiany kalendarzowe poczynione przez cesarzy rzymskich nie są takie niewinne. Jeśli Cię tą wypowiedzią zirytowałam to wiedz, że celowo. Sekwencje w kalendarzu też warto zmienić. Siła zmian i rozkwitu przychodzi z wiosną, a nie kiedy śpią niedźwiedzie. Więc jakby moje życzenia miały słabą moc w styczniu to od marca na pewno ruszą pełną parą.
P.S. Przepraszam za zamieszanie, ale kwantowe przeskoki myślowe wymagają rewolucji.