Optymiści mają lepiej!

Czy musimy w życiu skupiać się na nieszczęściach dookoła?

Zgodnie z przekazami jogi, to, czemu stale poświęcasz uwagę, zaczyna być twoją rzeczywistością. Czyli, chcąc zmienić naszą sytuację ekonomiczną, mądrze byłoby wyłączyć nasze polskie zapędy rozprawiania się ze smutną (!) przeszłością i skupić się na tym, co mamy tu i teraz.

No, ale, powiedzą niektórzy: „Teraz to jest dopiero fatalnie! Najpierw rozliczmy się z tymi, którzy ten bałagan zrobili i niech oni go sprzątają”.

Jako naród mamy wyjątkowe skłonności do życia w odległej przeszłości i porównywania danych z historii, tudzież z ekonomii międzynarodowej. Z bardzo opłakanymi skutkami, niestety.

Potrafimy, zmusić się do solidnego działania, kiedy wyrwiemy się z kleszczy polskiego marazmu, wyjedziemy z kraju i skupimy się na pracy.

Ale tutaj, na miejscu się nie da. Nie, nie jesteśmy pesymistami, broń boże. Uważamy się za realistów, którzy opisują sytuację. A jaka jest sytuacja, każdy widzi.

Joga radzi skupić czasami uwagę na trochę innych sprawach, niż opisywanie w kółko rzekomej rzeczywistości. Bo rzeczywistość może być zupełnie inna, niż nam się obecnie wydaje.

Siła tworzenia zupełnie odmiennych okoliczności życiowych jest w chwili obecnej i nie warto jej tracić na gromadzenie żalu, bo zgodnie z naukami o świadomości, następna chwila będzie pełna żalu a nie nowych możliwości.

Już słyszę protesty tych mocno stąpających po ziemi, że musimy być realistami i kierować się rozsądkiem, a nie jakimiś wydumanymi, ezoterycznymi mrzonkami. Jaka chwila „teraz”? Teraz to jest tak źle, że już gorzej być nie może, ale znając realia, będzie.

Zgodnie z przekazami fachowców od świadomego tworzenia życia, nasze życie może pójść innym torem, o ile puścimy upieranie się przy opisywanych realiach, zajmiemy się czymś ważniejszym w życiu, niż czubek własnego nosa i wypełnimy umysł bardziej różowymi  tematami. Już nie będę mówić, że transcendentalnymi, bo to za trudne słowo, ale ogólnie jaśniejszymi.

Pesymiści naturalnie zabiją w bębny, że nie możemy patrzeć na życie przez różowe okulary, jak jest tak ciężko.

Ale przyjrzyjmy się życiu pesymistów. Ich przepowiednie wydają się być w większości przypadków prawdziwe, a sytuacje pełne nieszczęść.

Pesymiści obserwują życie z tylnych rzędów widowni i pakują się w kłopoty z taką samą częstotliwością jak mucha w kupkę gnoju.

Zbierając tak kiepskie doświadczenia utwierdzają się coraz mocniej w swoim pesymizmie, bo czyż nie mają racji, że ser szwajcarski składa się z dziur?

Pesymista, jeśli ma ranę w buzi, będzie ją ciągle sprawdzał językiem, żeby z ulgą przyznać: “Świetnie, jeszcze jest! “.

Oczywiście, że pesymiści w swoim świecie mają rację.

Tylko, że optymiści obserwując to samo zjawisko dochodzą do zupełnie odmiennych wniosków. Tam, gdzie pesymista widzi braki, tam optymista możliwość tworzenia. Tam, gdzie pierwszy widzi straty, tam drugi widzi zaistniałe lekcje itepe.

Sprawdzalność przepowiedni w obu grupach jest bardzo podobna. Tyle, że jakościowo ich doświadczenia są zupełnie różne.

Optymista czuje się dobrze, a pesymista źle. Chociaż może być tak, że ten drugi nawet nie dostrzega, że czuje się źle.

 Pesymista to osoba, która cieszy się ze złych doświadczeń, ponieważ utwierdzają go one w swojej racji.

Posiadanie racji jest takim miodem na serce, że już samo to daje ogromną satysfakcję.

Niestety posiadanie racji jest tylko namiastką szczęścia czy zadowolenia.

A gdyby tak nie porównywać  się z innymi, nie rozliczać wiecznie przeszłości i nie rozpaczać w nieskończoność nad stratą?

Gdyby tak stworzyć jakiś konstruktywny plan, zamiast narzekać, że przyszłość już nie rysuje się tak świetlana jak kiedyś?

Chodzi o to, że umysł działając w ten sposób, przyjmuje nową strategię działania. We wszystkim.

Umysł wyszkolony w znajdowaniu dobrych stron, podąża w kierunku tworzenia, naprawy i czerpania zadowolenia, zamiast bezwiednie wyliczać błędy, straty i uchybienia.

Gdybyśmy świadomie wybierali dobre doświadczenia z przeszłości, a nie te nieudane, to z czasem zaczęły by do nas  takie dobre przychodzić. Tu nie chodzi o niezauważanie nieszczęść, ale o nieopatrywanie ich etykietą „ za co i dlaczego”, tylko „ co z tym zrobić”?

Czy nauczyłeś się kiedyś samby, o ile się jej nauczyłeś, patrząc na kogoś, kto tańczy tango? Umysł nie tworzy odwrotności tego, o czym kontempluje.

Tymczasem wielu z nas, powołując się na racjonalizm, dostrzega wokół same tragedie.

Niektórzy czytają same donosy ze świata morderstw. Bardziej twórcze jednostki, nie zasiądą do pisania w innym nastroju, niż w chwilach największego smutku.

Po co to robią? Żeby pisać pamiętniki – żałobniki. Żeby po latach zajrzeć do swoich zapisków, odtworzyć zakurzone tragedie i stwierdzić: “ Och, to jest straszne! O tym już prawie zapomniałem. Dobrze, że sobie to zapisałem!”

No i mamy księgarnie pełne martyrologii.

Taki rodzaj myślenia, to bardzo skuteczny sposób na pogrążenie się w otchłani. Jest on, niestety, strategią preferowaną i promowaną przez bardzo dużą grupę ludzi, bo po prostu jest to strategia wygodna.

Pesymizm nie wymaga od nas intelektualnego wysiłku, próby rozwiązania problemu i nie obarcza nas odpowiedzialnością.

Pesymista po prostu opowiada, co widzi wokół jako jedynie realną historię, a takie mocne przekonanie, że jest tylko tak a nie inaczej wyklucza wszelkie alternatywy.

Rozwiązanie? Cóż, cokolwiek myśli pesymista, dzieje się gorzej  w jego życiu. W jego interesie leży, żeby myśleć jak najmniej.

Większość z nas sądzi, że myśli optymistycznie. Problem w tym, że nasze własne przekonania o sobie są lekko zafałszowane. Jak to się mówi: “ Po owocach ich poznacie”, czyli przyjrzyj się takiemu małemu przykładowi z życia:

Wyobraź sobie taką sytuację: od jutra dostajesz w pracy 500 zł podwyżki. Prawda, że brzmi pięknie?

Czujesz się świetnie? Na pewno tak, aż… odkryjesz że wszyscy inni twoi koledzy dostali po 1000zł podwyżki.

Dobrze, masz prawo się wkurzyć. A teraz odpowiedz rozsądnie na pytanie: dlaczego czujesz się źle, skoro w porównaniu z wczorajszymi zarobkami jesteś bogatszy o 500zł?

Dlaczego? Bo się porównujesz!

Czy wiesz, że są tacy, którzy chętnie zrezygnują z tych 500zł, jeśli tylko zabiorą reszcie 1000zł?

Czy już wspomniałam, że optymista się z nikim nie porównuje?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *