Zobacz lepsze jutro

Porozmawiajmy o nowym biznesie. Skoro wielu osobom zamknęły się teraz drzwi, te od biznesu i te zatrzymujące w domu, jest czas i miejsce, żeby przyjrzeć się ze spokojem, jak piękne możliwości się otwierają za oknem. 

Żebyśmy sobie jednak mogli jasno zobaczyć, co się dzieje i ujrzeć możliwości, które się otwierają potrzebny jest spokój. A jasne widzenie, spokój i zrozumienie to są cechy energii satwy (energii guny dobroci). Pisałam o tych energiach w wielu postach, ponieważ zrozumienie tych energii i świadome wybieranie innych, wyższych wartości sprawi, że zmieni się cały azymut i jakość naszego życia. 

Przyszedł czas, gdy jesteśmy wszyscy niejako odgórnie zmuszeni do wywrócenia do góry nogami wielu rzeczy, żeby zauważyć, w jakich energiach jesteśmy najczęściej zanurzeni i dokąd nas one prowadzą. Jeśli je zignorujemy zagrożą naszemu życiu i zdrowiu, jak jest napisane na opakowaniu wszystkich leków. 

Szybkie przypomnienie – guny, czyli liny związujące nas, albo jakości energii są trojakiego rodzaju (tudzież składają się na ich kombinację  w nieograniczonej ilości wariantów): 

Siła satwy – energia dobroci, klarowności, troski, spokoju, wiedzy. Energia ta przypomina ciche, spokojne jezioro, które bez zakłóceń odbija obiekty znajdujące się w pobliżu.

Siła radżas – energia ruchu, działania kierowanego od – dla , czyli energia dążąca do uzyskania czegoś. Jest to energia wysiłku, napięcia, niepokoju i podziału. Nie ma w niej jasnego zrozumienia, ponieważ rzeczywistość widziana jest w poszatkowanych kawałkach. Stąd działanie motywowane jest interesem własnym, które i tak prowadzi do błędów i nie jest dobre dla wszystkich. Siłę tę dobrze obrazuje niespokojne jezioro, które odbija niepełne obrazki rzeczywistości.

Siła tamas – energia bezwładu, letargu, ciemności. Tutaj już nic nie widać, nic się nie chce i nie ma nadziei na lepsze. 

No dobrze. To z grubsza charakterystykę mamy odfajkowaną. Wierzcie mi, że te energie lekkości, ruchu i bezwładu przenikają wszystko – łącznie z naszym umysłem, więc jak mądrze podejdziemy do tematu to nie ugrzęźniemy w chacie gnuśniejąc na kanapie z butlą coli i pizzą. Osobiście tego nie robię, ale jakby ktoś pytał to jest to guna tamas – tamasowe, śmieciowe jedzenie, bierność umysłowa i fizyczna, brak zaangażowania emocjonalnego, odcinanie się od problemów poprzez ucieczkę. 

Oczywiście – można i tak, ale ta kwarantanna dla niektórych potrwa, więc jeśli w porę nie zauważą kursu, to mogą rzeczywiście po miesiącu skończyć 10 kg grubsi, zaciążeni, pokłóceni, rozwiedzeni i rozżaleni, że coś takiego im się “przytrafia”. 

Zamierzam zrobić większą ilość postów (a raczej filmików), w których pokażę z każdej możliwej strony o co chodzi z tym energiami, bo temat staje się naglący, ale dzisiaj powiem o nim w pewnym kontekście. Otóż – szykuje się epoka zmian, o których tyle lat wszyscy trąbią, ale nikt dokładnie nie wie jakiego typu zmiany to będą. W pewnym sensie chcemy tych zmian, bo system, w którym żyjemy dotychczas dławi wszelki satwiczny styl życia, ale z drugiej strony mało kto wierzył, że te zmiany jednak nadejdą. W końcu coś co, jest takie mocne i stabilne jak globalny system gospodarczo – polityczny nie wydaje się być takie łatwe do obalenia, a przynajmniej do małej korekty. Ale jak życie pokazuje czasem coś tak niepozornie małego jak wirus jest w stanie wstrząsnąć albo i zabić kolosa.  

Świat, który się szykuje na horyzoncie nie ma być zbudowany w energii tamas.  

Większość biznesu jest dzisiaj utworzona w energii radżas i tamas i to nie są energie, w których da się normalnie i zdrowo żyć. Więc jeśli boisz się, że świat, który odchodzi coś jednak ci daje i boisz się jutra – uśmiechnij się. Nadchodzi lepsze. Czasem trzeba zburzyć coś, co nie jest dobre, żeby zbudować życie na innych warunkach. 

Biznes w energii ignorancji ma miejsce wtedy, gdy osoby je prowadzące nie kierują się żadnym wartościami, gdy gotowe są na wyzysk pracowników, środowiska i klientów. Osoby kierujące się energią tamas tworzą ogromne fabryki niszczące środowisko, nie liczą się z zanieczyszczeniem planety i zdrowiem innych, uciekają się do przemocy, oszustw, niszczenia konkurencji i kompletnie nie obchodzi ich, co się stanie później. Ważny jest dla nich to, że mają zysk teraz.  

Osoby całkowicie nieświadome rzeczywistości, zanurzone w tamas zaangażowane są w produkcję i sprzedaż mięsa, alkoholu, używek, narkotyków, leków opartych tylko i wyłącznie na recepturach czysto chemicznych. To one sprawiają, że wzrasta produkcja broni, rozwija się handel dziećmi, prostytucja, przemysł pornograficzny itp. Życie takich osób jest również przesycone przemocą, jałowością, nudą, chorobami i uzależnieniami wszelkiego rodzaju.  

Ale i biznes w pasji wcale nie prowadzi nas do prawdziwego spełnienia. Nowoczesne społeczeństwo zachęca do rozwijania ducha konkurencji w nastroju “Bądź lepszy niż wszyscy!”. Dążenie do “naj” generuje mentalność braku. Wiele osób myśli, że istnieje globalny niedobór wszystkiego, a tymczasem jakiekolwiek braki istnieją jedynie w nieprawidłowym systemie produkcji i dystrybucji.  

Myślenie w kategoriach jak największych zysków wynika z siły radżas. Siła ta stwarza nieograniczone pomysły na “nowsze”, “lepsze”, bardziej”. W sklepach znajdziemy tysiące rodzajów kremów, miliony tuszów do rzęs, sztuczne rzęsy, sztuczne biusty (oczywiście – największe), sztuczne pazury, bo przecież są lepsze niż naturalne, miliony rodzajów makaronu i papieru toaletowego, tysiące nowych gadżetów, bez których nie dasz rady żyć, jak cię przekonują w reklamie, chociaż jak do tej pory nie miałeś pojęcia o ich istnieniu. Według osób w energii radżas siedemdziesiąt par butów na lato to wciąż za mało, szczególnie, gdy nie ma ich we wszystkich kolorach. W celu stworzenia takiego przemysłu potrzebna jest wiecznie rozpędzona energia radżas, która się nigdy nie zatrzymuje, która nigdy nie ma dość. Nie ma też czasu na głębsze doświadczenie i kontemplację, więc jakakolwiek ilość zewnętrznych obiektów i tak nie da jej spełnienia. Uff….ta energia nigdy nie da poczucia, że już wystarczy i będzie chciała więcej. 

Tymczasem w satwie – biznes jest mały, czyniony małymi kroczkami, z pasją i miłością. To, co robimy jest przemyślane – wiemy, że nie działamy na szkodę innych. Towar, który jest produkowany w satwie jest dobry, potrzebny, użyteczny, wykonany z dobrych naturalnych składników. Firma działająca satwicznie naprawdę dba o pracowników i prawdziwie troszczy się o interesy klienta. Nikt nie czuje się w niej wykorzystywany i oszukany, a środowisko może spać spokojnie. Nie grozi mu zatrucie chemikaliami. Konkurencja w sile satwy nie jest oparta na oszustwie i zniszczeniu (jak w tamas i radżas) a na uczeniu się i od konkurenta. 

W dobie globalizacji i wyniszczającej gospodarki opartej na chwilowym szybkim zysku bez uwzględnienia wszystkich czynników potrzebnych do zdrowego i szczęśliwego życia taki pęd pod hasłem “byle szybko, byle więcej, byle wykończyć konkurenta stał się już zbyt męczący. To musiało trzasnąć. Ale ja tu nie o ekonomii, spadkach itp. a o sile satwy. 

Większość z nas będzie teraz siedzieć w domu. Od uważności i znajomości faktu, że guny istnieją i mają się dobrze – czy o nich wiemy czy nie, zależy w jakich myślach pogrążymy się w tym czasie odosobnienia. Czy w nastroju złości i frustracji (tamas i radżas), czy w nastroju kreatywnego myślenia, kontemplacji i klarownego spojrzenia na rzeczywistość.  

Ci, którzy nie są wyćwiczeni w satwie, za to mają opanowaną tamas zasiądą przed telewizorem, obejrzą cały netflix, zagrają we wszystkie gry świata, zjedzą wszystkie zapasy, upiją się i obudzą z ręką w nocniku, żałując, że żyją. 

Ok. Trudno jest przeskoczyć od razu z najniższych częstotliwości na bardzo wysokie, ale już trochę sensownego ruchu, zadbanie o czystość domu i myśli, zobaczenie, co da się zrobić dla zdrowia, modlitwa, medytacja – to są wszystko konkretne działania w sile satwy, która się nie obija, nie traci czasu na przeszłość i obwinianie o problemy innych, ale działa – jest proaktywna.  

Żeby wam unaocznić, jak myślą ludzie w sile satwy i jak podchodzą do nierozwiązywalnych problemów podam mały przykład z Mahabharaty. Ten największy epos świata spisany został ponad pięć tysięcy lat temu i opowiada o losach świata sprzed wielu tysięcy lat. Jest bardzo dobrym przykładem tego, jak żyli ludzie w poprzedniej epoce – w Dwapara judze, kiedy na Ziemi panowała jednak większa ilość energii satwy, a co do nas właśnie nadchodzi. Jedną z historii o Pandawach i ich niekonwencjonalnym podejściu do życia napisałam tutaj:  http://kwantowyzapis.pl/2017/02/16/czym-wypelniasz-swoj-umysl/

Pięciu braci Pandawów wychowywało się na dworze wraz ze stoma synami króla Dritarasztry. I choć to Pandawowie byli prawowitymi następcami tronu i posiadali doskonałe i czyste cechy dające im możliwość dobrego władania królestwem to wciąż stykali się z prześladowaniem ze strony stu braci Kaurawów. Nauczyciele opiekujący się przyszłymi władcami mieli za zadanie testować spryt i inteligencję przyszłych władców, którzy muszą przecież dać sobie radę w każdych warunkach. 

Pewnego dnia dali więc za zadanie wszystkim chłopcom zjedzenie zupy z talerzy za pomocą łyżek na bardzo długich rączkach. Problem polegał na tym, że w czasie nakładania zupy do ust nie wolno im było zginać rąk w łokciu. Pandawowie po kilku próbach zrozumieli nieskuteczność zwykłego rozwiązania i kierując się siłą satwy – wiedzy, klarowności, troski a nie tylko zysku własnego, bardzo szybko wpadli na pomysł podawania sobie zupy nawzajem do buzi. Kaurawowie, którzy każdym swoim działaniem kierują się tylko interesem własnym, egoizmem i chęcią zniszczenia innych nie wpadli na prosty pomysł podawania zupy jeden drugiemu. 

I tym oto sposobem  przyszli wspaniali władcy udowodnili swoje kompetencje i inteligencję, która jest konieczna w zarządzaniu państwem w różnych okolicznościach.  

Mam nadzieję, że ta historia pobudzi Was do ruszenia swoich szarych komórek, spokojnego przyjrzenia się temu, co się dzieje i do sensownego, satwicznego podejścia do problemu, który jest i będzie dla całej gospodarki wielką szansą. Ale na rozwiązania wpadną ci, którzy zechcą działać we współpracy z innymi ludźmi i naturą a nie przeciw nim. 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *