Jak wyjść z dołka?

Skąd się bierze kiepski humor?

Z zewnątrz oczywiście! Bo to przecież z powodu różnych wydarzeń, które są nie po mojej myśli i z powodu zachowań innych, którzy zachowują się szczególnie nie po mojej myśli mam taki zepsuty dzień.

Normalnie to byśmy już skakali z zadowolenia, że żyjemy, ale co tu się cieszyć, jak:

  • znajomy powiedział  coś przykrego
  • w pracy miało być mało roboty a dorzucili  więcej
  • inni nie troszczą się o przyrodę, tak jak my
  • autobus znów się dzisiaj spóźnił

Wyliczanka może nigdy nie mieć końca, ale podaję tych kilka punktów celem udowodnienia tej prostej, pomijanej przez nas kwestii – nasze samopoczucie złożyliśmy dobrowolnie w ręce innych.

No i teraz niech oni się martwią.

Nic z tego, jedyną osobą, która teraz cierpi jesteś ty. Parę osób może być co najwyżej zdziwionych tym, że na ich widok przechodzisz na drugą stronę ulicy, no ale to nie twoja wina. Ty jesteś w porządku, tylko oni nie działają tak, jak się twoim zdaniem powinno.

Może i znalazłoby się parę powodów do radości, ale jest tyle rzeczy, które nie idą po naszej myśli, że nie ma się co cieszyć.

Chcesz z tego wyjść? To zrobimy sobie małą sesję terapeutyczną. Zupełnie gratis. Ale oczywiście podziękowania mile widziane. Tylko najpierw wypróbuj. Zaczynamy część pierwszą.

Jak już mamy rozmontować mechanizm wpadania w przygnębienie i zmontować nowy, odwrotnie działający, to warto zobaczyć jak on działa. Kiedyś rozebrałam budzik nie zwracając uwagi na wszystkie części i po złożeniu zostało mi kilka wolnych elementów. Lepiej, żeby nasz umysł złożył się w całości.

Jak już zauważyliście, przygnębienie wynika z subiektywnego poczucia, że nie zostały spełnione nasze oczekiwania.

Nasze.

Tu już mogę zakończyć pierwszą część terapii. Prześpijcie się z tym słowem i doceńcie to epokowe odkrycie.

No dobrze, czuję że niektórzy poczują niedosyt informacji. Dodam kilka małych podpowiedzi.

Załóżmy, że naszym ukrytym wzorcem dobrej przyjaźni jest to, że przyjaciel nigdy nic w nas nie skrytykuje. Jeśli tylko to oczekiwanie nie będzie spełnione mamy prawo czuć się nieszczęśliwi, przygnębieni i sfrustrowani, bo przecież ktoś na zewnątrz nas nie zachowuje się tak, jak my zakładaliśmy, że powinien.

Przygnębienie jest więc skutkiem naszych oczekiwań. To oczywiste, że nasz umysł miota się teraz pomiędzy dwoma niezgadzającymi się elementami A i B. Element A – to były nasze założenia, jak powinna wyglądać rzeczywistość.

Element B to sytuacja niezgodna z punktem A.

Wszystko co nie jest kompatybilne z naszym obranym wzorcem (to może być coś złego jak i dobrego) odczuwamy jako rozminięcie się, chropowatość, dyskomfort. Oczywistym jest, że lubimy, jak wszystko przychodzi gładko i lekko, tak jak to sobie zaplanowaliśmy, lub tak jak myślimy, że być powinno. Dlatego każde odstępstwo od naszej wewnętrznej normy jest dla umysłu niewygodne. Ta niewygoda pochłania naszą energię w stopniu tak wyczerpującym, że czujemy się wyczerpani, co odczuwamy jako poczucie przygnębienia. Gnębienie to jest zmuszanie kogoś do czegoś. Ale kto tutaj zmusza kogo do czego?

Tak właściwie to nasz wzorzec w umyśle, patrz: oczekiwanie, zmusza nas do przyjmowania postawy, że wszyscy mają grać tak jak my tego chcemy. Oczekiwania wobec innych i wobec sytuacji muszą ulec naszym weryfikacjom. Nie znaczy to, że mamy się godzić na kontakt z czymś, co nie odpowiada naszym normom. Możemy jednak zmienić nasz uczuciowy stosunek do tego. Żeby to się udało musimy znać podstawowe założenia działania umysłu: umysł dąży do tego co sprawia mu przyjemność, a ucieka od tego, co sprawia mu ból.

Kiedy jednak głębiej zastanowimy się nad powyższym zdaniem znajdziemy w nim pozorny błąd. Przecież nasz umysł wgryza się bez końca w coś bardzo bolesnego. Normalnie, zdrowo myślący człowiek przeszedłby już nad tym do porządku, a tu taki jeden chodzi sfrustrowany, bo na dworze pada deszcz, choć nie powinien.

Zdrowo działający mechanizm umysłu uznaje za przyjemność coś, co jest dla niego dobre i rozwojowe. Zdrowy umysł znajduje przyjemność w czynnościach, które przydają mu energii i entuzjazmu, a nie zabierają. Tymczasem chory, zanieczyszczony nieprawidłowym wzorcem umysł szuka przyjemności w nieprawidłowy sposób. Umysł nigdy nie szuka bólu, ale to co dla zdrowego umysłu jest przyjemnością, dla chorego jest bólem i odwrotnie. W świecie dualizmu ból i przyjemność to dwie strony tego samego medalu.

Przykładowo jedzenie jest przyjemnością, ale niezdrowy mechanizm umysłu może doprowadzić do eskalacji pragnienia zagłuszania wszelkich problemów jedzeniem, lub może zaklasyfikować jedzenie jako złe.  Przyjemne i nieprzyjemne to tylko subiektywne uczucia umysłu, związane z wzorcami, jakie nabyliśmy w naszej wędrówce przez życie. Nie bójmy się nawet powiedzieć, że w naszej wędrówce przez życia. Jedno określone życie nie wyjaśnia złożoności problemów, jakie nękają nasz umysł.

Jeśli więc znamy i akceptujemy definicje działania umysłu to zrozumiemy, że jego obsesyjne dążenie do odczuwania frustracji i przygnębienia, doszukiwanie się źródła swojego szczęścia i cierpienia w zewnętrznych okolicznościach jest sposobem tego akurat umysłu na dążenie do przyjemności. Tyle tylko, że jest to mechanizm zepsuty. Czysty umysł nie znajduje przyjemności w czynnościach, które zwykliśmy określać jako patologiczne. A więc to nie definicja działania umysłu jest niepoprawna a sposób, w jaki niektórzy próbują odnaleźć swoje źródło przyjemności.

Jeśli chcemy zmienić ten nieprawidłowy wzorzec szukania przyjemności poszukajmy najpierw odpowiedzi, które z tych sposobów należą do nieprawidłowych. Być może nie zdajemy sobie sprawy, jak głęboko w nas są zakodowane nieproduktywne sposoby radzenia sobie z rzeczywistością.

Jednym z takich nieproduktywnych sposobów jest szukanie przyjemności w zachowaniu innych wobec nas. Przyjemność i ból nie znajdują się na zewnątrz nas. Przygnębienie jest tym, co odczuwamy w sobie. Prawda jest taka, że możemy czuć się dobrze niezależnie od tego, co się dzieje na zewnątrz. To od nas zależy, jakie uczucia wybieramy. Albo inaczej: od nas zależy, czy zobaczymy, gdzie i jak zepsuty jest nasz mechanizm umysłu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *