Niebezpieczne pragnienie – mieć rację

Czy wiesz, ze w każdej chwilo istnieje w zasięgu Twojej ręki 30, 40, a nawet i 60 możliwych dróg, które mogłyby dać ci fantastyczne, natychmiastowe rozwiązanie Twojego aktualnego problemu? Pewnie jest tego więcej, ale już 60 rozwiązań wydaje mi się niewiarygodne.
– Dobra – powiesz – to dlaczego tych dróg nie widzę?

Ponieważ częstotliwość, na której wibrują nie pozwala Ci ich dostrzec, pomimo, że są tuż pod nosem. W większości sytuacji nie widzimy nic poza tym, co jest w stanie rozpoznać nasza inteligencja, a powiedzmy to jasno – stopień przetwarzania danych przez inteligencję jest bardzo niewielki. Jej możliwości operacyjne są tak małe, jak nie przymierzając, zgrywanie internetu na dyskietkę. 

Ale my jej bardzo ufamy. Powierzamy jej wręcz całe nasz życie. Nie powiem, że inteligencja jest nam niepotrzebna, bo jest, ale jej funkcje nie załatwiają wszystkiego. Jej zadanie to analiza i eliminacja lub łączenie danych, oraz dokonywanie wyborów. Bynajmniej nie jest od ogarniania całości, ani też nie ma możliwości odczuwania emocji. Czyli jak przychodzi inspiracja, to wypływa z umysłu, ale na pewno nie od inteligencji, która jest zwykłym kalkulatorem.

Po co to mówię? Bo zanurzanie się w analizie, szukanie racji i krytyka, która ogarnia wszystkich, a internet jest tylko maleńkim tego dowodem jest domeną inteligencji – czyli kompletnie nietwórczej, pozbawionej wszelkich uczuć i możliwości przyciągania części umysłu. W pewnym stopniu intelekt jest potrzebny, ale nie w momencie kwantowych transformacji i nie w trakcie wyboru absolutnie nowego, zupełnie niewidocznego dla intelektu rozwiązania.

Częstotliwość  inteligencji jest bardzo niska – to jest tylko maszyna przetwarzająca dane i pozwalająca podjąć DECYZJE, czyli zwyczajnie z dostępnych jej “zrozumieniu” informacji, dokonuje WYBORU. Jest bardzo potrzebna, ale pozwól, że coś Ci podpowiem – sama inteligencja widzi za mało. Z czego chcesz wybierać? To jak poleganie na ofercie telefonii komórkowej, gdzie masz do wyboru trzy oferty i żadna z nich nie jest idealna.

Nie ma się co łudzić, nawet w dobie rozwoju świadomości niekoniecznie wiemy, czym jest ścieżka natychmiastowych manifestacji, albo transformacji “niechcianego” w “chciane”, bo za bardzo jesteśmy zajęci analizowaniem i opisywaniem tego “niechcianego” właśnie. Ale wszelkie opisy, komentowanie i szukanie potwierdzenia swoich racji jest poziomem inteligencji. To nie jest poziom umysłu, czyli to nie jest poziom serca. Wiem, że ktoś zaraz doda, że serce to coś innego, niż umysł, ale dla mnie to nie ma znaczenia. Nie o szczegóły techniczne tu chodzi, choć jeśli mi wolno coś dodać – znajomość pewnych funkcji umysłu jest przydatna tak jak znajomość anatomii chirurgowi. Po prostu umysł jest siedliskiem emocji i polem nieograniczonych informacji. Na żądanie inteligencji poda wszelkie, absolutnie wszelkie potrzebne dane – wygrzebie ukrytą radość i wznieci inspirację.

Podrzuci wdzięczność i pewność, podłączy do źródła mocy i poczucia własnej wartości. Ale trzeba go o to poprosić. Jak tylko wyda się taką decyzję to wystarczy kilkadziesiąt sekund, aby taka wibracja się umocniła i za adekwatnymi emocjami podążyły odpowiadające im myśli, które się zwyczajnie urzeczywistniają.

To jest ten magiczny trik, który wykorzystuje się w technikach kwantowego uzdrawiania (nie tylko ciała ale i okoliczności) – podanie intencji i szybkie odwrócenie uwagi od problemu, a zwrócenie jej w stronę pola nieograniczonych możliwości. Intencja jest tylko punktem wyjściowym, odkładanym szybko na półkę, gdyż zbyt długie przyglądanie się jej powoduje zatrzymywanie uwagi na punkcie wyjściowym. Zwróć uwagę, że każda prośba ma dwie strony medalu – coś chcemy a czegoś nie chcemy. Chcemy dobrej pracy, bo nie chcemy być bezrobotni, albo bez pieniędzy. Chcemy zdrowia, bo nie chcemy być chorzy. Sztuka kwantowego przeobrażania polega na tym, żeby jak najwięcej skupić się na tym, co chcemy, a nie odwrotnie. A ponieważ inteligencja sama nie wie, czego ona może chcieć, skoro zna zbyt mało możliwości, więc wydaje ona tylko polecenie, żeby to serce poszukało.
Na razie banał. Ale problem polega na tym, że większość z nas skupia się teraz na tym, czego nie chce, co im się nie podoba w otaczającej ich rzeczywistości, co działa nie tak i co nam się w innych nie podoba. Wiecie która część w nas to robi? Inteligencja. To ona rozprawia się z eliminacją “przeciwnika” i to ona powoduje w nas chwiejność i niepewność wibracji. Bo wyobraźcie sobie, że wydając umysłowi polecenie znalezienia np. zdrowia rozprawiacie się cały czas na boku z fatalnie funkcjonującą służbą zdrowia, albo prosząc o dobrą pracę szukacie dowodów na to, jak kiepskie są teraz możliwości zatrudnienia. Gdzie jest wtedy Twoja uwaga? Proporcja naszych negatywnych myśli w stosunku do tzw. kwantowego zabiegu, czy jakiegoś świadomie wydanego pozytywnego polecenia jest jak 1 do miliona. Jesteśmy w dużo większym stopniu zajęci tym, czego nie chcemy, niż tym czego pragniemy. To powoduje w nas brak harmonii z celem, do którego dążymy. Bo przecież my jesteśmy połączeni emocjonalnie z tysiącami rzeczy, o których mówimy, że są złe. Nie jesteśmy scentrowani i nie idziemy gładko w kierunku naszego pragnienia, tylko tak się miotamy od jednej myśli do drugiej, od pragnienia do antypragnienia, z naciskiem na to drugie. Jeśli ktoś coś nam mówił kiedyś o potrzebie bycia w swoim centrum to miał na myśli niebieganie wokół miliona rzeczy niechcianych a skoncentrowaniu się na swoim źródle mocy, które podpowie nam, czego najbardziej chcemy. Najpierw mamy się jednak odpowiednio poczuć.

A wiecie co jest dzisiaj najczęstszym substytutem dobrego samopoczucia? Posiadanie racji. Tym zajmuje się większość ludzi, którzy sto procent swoich dziennych czynności przeznaczają na udowodnienie innym, że nie mają w niczym racji, a sobie, że ich poczucie bycia biednym nieszczęśliwym,samotnym i chorym jest w pełni uzasadnione. W obydwu przypadkach mają rację i w zasadzie na tym się kończy ich możliwość osiągnięcia dobrego nastroju. Posiadanie racji niestety wyklucza całkowicie poziom tzw. cudów, ponieważ to oznaczałoby, że się mylimy. I nie wiadomo co jest najbardziej zatrważające: to, że inni mają rację, czy to, że ja jej nie mam? Większość ludzi jest gotowa stracić życie, umrzeć z powodu “nieuleczalnej” choroby, nie czuć satysfakcji życiowej, byleby swoim przykładem udowodnić, że ich punkt widzenia rzeczywistości jest nieomylny. W gruncie rzeczy każdy z nas chce czuć się szczęśliwy, tylko nie wiadomo skąd nam się wzięło przekonanie, że szczęście leży w posiadaniu racji. Oczywiście, że z naszego poziomu martwimy się, że przyznanie innym racji mogłaby nas kosztować zbyt dużo, może nawet życie, ale  czy nie jesteśmy gotowi dla zamanifestowania czegoś niezwykłego postawić sobie pytania: a może ja się mylę? Może ta duża różnorodność przekonań i rzeczy na zewnątrz nie jest zagrożeniem, ale wręcz źródłem wielkiego spełnienia? Czyż nie byłoby piękne założenie, że nic nie musi być takie, jak ja uważam za prawdziwe, ale jest znacznie piękniejsze? Czyż nie byłoby wspaniałe mylić się, że świat jest niebezpieczny, zatrważający i pełen ograniczeń?

Do tego, żeby zaczęło się nam dziać i to dziać magicznie potrzeba dużej dawki odwagi – odwagi, by porzucić swoją rację, że świat musi tak wyglądać, bo ja tak myślę. Życie już nieraz chciało nam rzucić piłkę, ale my nie byliśmy gotowi by ją złapać. Tajemnica natychmiastowego manifestowania polega na tym, że ćwiczymy swoją wewnętrzną gotowość na to, aby pojawiło się to co chcemy. Niestety dużo osób nie ćwiczy koncentracji na “chcianym”, a na tym, co uważają za niesłuszne. Miliony ludzi nie może zwyczajnie iść spać, bo w internecie wciąż znajdą kogoś, kto ich zdaniem nie ma racji. I tu jest ich świadomość – w udowodnieniu – nie, nie światu, ale niestety sobie – że świat ogranicza się tylko do tej skromnej dyskietki CD, którą teraz są i reszta dyskietek zwyczajnie nie ma racji bytu.

I to jest odpowiedź dla tych, którzy pytają “dlaczego pragnę czegoś i to się nie spełnia?” A na który koniec kijka patrzysz? Na ten pt. “to jest niemożliwe i oczywiście mam rację?”

 

 

3 komentarze

  1. Masz rację 🙂

    1. Ida Smela :

      🙂 no jasne

  2. Alicja :

    Ile łez wylałam żeby zrozumieć tak OCZYWISTE 🙂
    Dziękuję za ten artykuł i pozdrawiam cieplutko 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *