Głowa do góry!

Zwróć uwagę, jak wielu ludzi pochyla dziś cały czas swoje głowy. Wszystko jedno nad czym: nad komórką, czy nad myślami w swojej głowie. Efekt tego jest taki, że większość ludzi idzie przez życie skulona nad swoim małym pudełkiem problemów, co nieuchronnie prowadzi do przeświadczenia, że świat jest przytłaczający. Dzisiaj będzie jednak nie o tym, jak wisieć głową w dół, bo tak lubią nietoperze, ale jak ją podnieść.

Kiedyś też byłam przedstawicielem klasy tzw. chodnikowców, czyli ludzi zbyt zajętych przewracaniem myśli w głowie, żeby dostrzegać coś powyżej chodnika. Aż pewnego dnia doznałam olśnienia, podniosłam głowę i zobaczyłam drzewa. Jestem pewna, że dopiero co wtedy wyrosły. Wcześniej ich naprawdę nie było. A jak już je dostrzegłam to poczułam jak wiele straciłam zawężając swój świat do skrzynki swoich zmartwień. Z czasem się okazało, że w ogóle nie muszę wciąż monitorować swoich tzw. problemów, albo raczej wyobrażenia o nich, a wręcz odwrotnie – przestałam pochylać się nad nimi z taką uwagą. I wtedy świat rozkwitł kolorami, posadził wokół mnie drzewa, przyprowadził właściwych ludzi, podsunął właściwe rozwiązania bez udziału mojej świadomości. A raczej z udziałem mojej świadomości, ale już tej innej. Bo co mogło rozwinąć się ze stanu przekonania, że jestem istotą duchową i mogę być czymś więcej niż swoim problemem? Myślałam, że to świat mnie przytłacza, a to ja siedziałam w zbyt ciasnej skrzynce.

Znajdź mi proszę choć jeden dowód w naturze na to, że coś powstaje z zewnątrz do środka. Ktoś widział drzewo wyrastające od liści poprzez koronę, pień aż do korzeni i do nasienia?

Widział ktoś kiedyś jabłko które wyrosło ze skórki? To jak to się stało, że dzisiejsza cywilizacja tak bardzo wierzy w zewnętrzne procedury działania, których może być milion – tak dużo jak liści na drzewie, a zapomina się, że najważniejszy jest stan naszego istnienia, z którego wszystko wyrasta? Czemu wszyscy tak bardzo skupiamy się na walce z czymś, co już istnieje i nam się nie podoba? To jak narzekanie na jabłoń, że rodzi jabłka, zamiast posadzenie gruszy, jeśli chcemy mieć gruszki.

Jeśli w moim ogrodzie rośnie jabłoń a mam ochotę na inne owoce to muszę postarać się o inne nasionko, albo już wyrośniętą z niego sadzonkę. Z konkretnego ziarna wyrośnie bez  sztucznego wywierania nacisku wymarzone drzewo. Bo właśnie w nim, w środku maleńkiego nasionka umieszczone są informacje o wyglądzie całego przyszłego drzewa. Z całego procesu: bycia w formie ziarna, wzrostu i posiadania to właśnie samo bycie jest najważniejsze. Jeśli posadzę pestkę czereśni to nici z jabłek.

Czy ktoś zauważył, jak bardzo pochłonął nas proces wzrostu czyli mechaniczne pilnowanie rzeczywistości, żeby wyszła nam taka jaką chcemy i dała owoce, które chcemy? A ponieważ nie daje nam upragnionych rezultatów, więc złościmy się, walczymy, oskarżamy i na koniec czujemy się niezwykle wyczerpani.  Czy ciągła walka, narzekanie na obecną sytuację i straszenie się, jak wyzyskuje nas panujący system są przyjemne i uskrzydlające? Są wręcz przygnębiające i osłabiające. I o to właśnie chodzi! Ale nie nam, tylko systemowi, czy jak to określa bardzo obrazowo Vladim Zeland – wahadłu. Publikowanie strasznych wiadomości i wyciąganie na wierzch okropności tego systemu nie przydają nam siły do tworzenia świata po swojemu, a wręcz demobilizują nasz umysł do kwestionowania potęgi obecnego tzw. wroga.

A może warto zakwestionować fakt, że jesteś w stanie walczyć wprost z tak silnym smokiem systemu?Jedynie słuchając wiadomości o okropieństwach i sile panującej zewnętrznej struktury oddajesz swoją moc czemuś, co rzekomo ci się nie podoba. No więc przestań zasilać to niechciane  coś swoją ciągłą uwagą. To nie jest tak, że wysłuchując codziennych komunikatów masz rękę na pulsie. To jest właśnie ta iluzoryczna pułapka struktury, która chce być podtrzymywana twoją energią uwagi. Jeśli nie uwagą podziwu i zachwytu, to przynajmniej strachu. Jeśli jesteś gotów walczyć i to umiejętnie walczyć z systemem to proszę bardzo. Często jednak bawimy się w papierowe tygrysy, którym się tylko wydaje, że obalają system. Ten system jest wręcz podpierany milionami ton papieru takich małych wystraszonych czy oburzonych papierowych tygrysków. A wiesz z czego wynika nasza prawie żadna skuteczność?

Bo próbujemy łatać liście na drzewie, a korzeń usycha. Ile takich liści jeszcze pozszywamy i podlejemy, zanim zrozumiemy, że prawdziwa przemiana i możliwości wpływania na system wynikają z głębokich zmian świadomości? I nie chodzi mi o walkę o „cudzą świadomość”, czyli zmuszanie ludzi do swoich przekonań. To znowu jest działanie na zewnątrz – strata czasu i nerwów, a czasem nawet życia tych, którzy ośmielają się myśleć inaczej niż my. Za to inspirowanie i bycie szczęśliwym prowadzi do zwyczajnej otwartości innych na przyjemność płynącą z naszego otwartego serca. Bo zapominamy, że będąc istotą duchową mamy największe możliwości uzdrawiania siebie i otoczenia nie poprzez używanie kosztownych urządzeń, ale poprzez bycie w odpowiednim stanie świadomości. Zwyczajne zadowolenie już jest w pewnym stopniu mobilizujące dla otoczenia, ale to za mało. Materialny stan zadowolenia jest podyktowany dobrymi czynnikami zewnętrznymi, a to oznacza, że jest uwarunkowany materią.  Im więcej w nas poczucia, że nie jesteśmy tym ciałem, że sytuacje zewnętrzne nie są tak silne jak się wydają, tym więcej mocy wewnętrznej budzi się w nas do działania i to już już bardzo silnego i transformującego.

Czy wiesz, że już sama obecność uzdrowicieli w pobliżu ciężko chorych osób jest w stanie pomóc im w przezwyciężeniu choroby? Czasami, gdy uzdrowiciel jest bardzo silny, jego wpływ na otoczenie jest zauważalny i namacalny prawie natychmiast. A przecież jest to tylko poziom materialny, wcale nie duchowy. Uzdrowiciele jednak często mają już świadomość bycia czymś więcej, niż to ograniczone ciało i pole ich wpływu rośnie.

A jak bardzo rośnie nasz wpływ na poziom swojego życia i tym samym na innych jeśli poszerzymy swoją materialną i umysłową tożsamość do czegoś znacznie większego? W pismach wedyjskich jest powiedziane, że obecność świętej osoby, która wie, że nie jest tą materią, nawet przez okres 1/11 sekundy (według starożytnej miary czasu – jedna lawa) jest w stanie wyczyścić pole karmiczne (pole zapisów informacyjnych) osób przebywających w jej pobliżu z milionów, miliardów zanieczyszczających zapisów. Celowo nie używam słowa grzechów, bo to określenie jest pojęciem współczesnym, nieznanym w tamtych czasach. Nauka jogi nie używa pojęcia grzech, tylko zgodne, lub niezgodne z celem najwyższym, coś podobnego jak w hunie – zgodne lub chybione z celem. Oczywiście wymazywanie tych zapisów odbywa się na tak subtelnym poziomie, że nikt nie jest w stanie tego dostrzec, więc ludzie pozbawieni dzisiaj wiedzy na temat przebywania w dobrym towarzystwie i o korzyściach jakie im ono daje nie czerpią profitów z tych jakże cudownych możliwości porzucenia olbrzymiej ilości niepotrzebnego cierpienia. W razie kłopotów idą do pubu przebywać w towarzystwie takich samych nieszczęśników jak oni.  Ale osoby żyjące w przekonaniu, że ich świat kończy się na tym widocznym, nie mają mocy  by pomóc komuś na planie nie tylko widzialnym ale i subtelnym. To jednak podaję jako ciekawostkę, która ma uzmysłowić, jak bardzo poziom naszej świadomości wpływa na to, co się dzieje na zewnątrz. I jeśli chcemy zmian zewnętrznych to najskuteczniejszą metodą jest zacząć te zmiany od siebie, czyli od swojej świadomości.

Mając kiepską świadomość masz jedynie dużą łatwość w pogarszaniu świadomości (a przynajmniej nastroju) innych. To tak jak z koszem pełnym pięknych zdrowych jabłek, wśród których znajduje się jedno lekko przegniłe. W bardzo krótkim czasie reszta jabłek nabierze małych plamek i zgnije szybciej niż gdyby w koszu nie było jednego nadpsutego jabłka. Nie mam oczywiście dowodu na to, że wsadzając do kosza przegniłych jabłek jedno zdrowe uzdrowimy te pozostałe, więc muszę sięgnąć po dowód z innej półki – bardziej odpowiedni dla zobrazowania subtelnej natury świadomości. Przywołaj w pamięci obraz drzewa obsypanego pachnącymi kwiatami, np. lipy, które teraz właśnie kwitną.

Już przebywanie w znacznej odległości od takiego pachnącego drzewa jest przyjemne i przyciągające, a co dopiero siedzenie pod nim bezpośrednio! Jedno kwitnące drzewo lipy cudownie poprawia otoczenie. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego na tyle, że chce z jego wpływu skorzystać. Może nie każdy jest gotów na reset swoich myśli w głowie, co taka lipa robi bez oporów.

Dzisiaj  dosyć dużo uwagi jest skierowane w stronę niby pozytywną, czyli demaskującą.Niby, bo jest to ciągłe patrzenie w stronę smoka w nastroju: Patrzcie jaki on zły i silny! I będzie jeszcze gorszy! Zobaczcie, jak potężny jest system i jakie ma środki władzy! Zobaczcie, jak nas truje, zabija, nie daje wsparcia!

No i jak się czujesz słuchając tego? Gotowy do walki wręcz? Z wahadłem?

Ujawnianie zła, które jest na zewnątrz jest pozornym patrzeniem na inną rzeczywistość, pozornym przebudzeniem. Do tej pory nie wiedzieliśmy, że jesteśmy w matrixie, a teraz to widzimy. A drogę wyjścia znamy? Poprzez krzyczenie?

To nie strachy i problemy zewnętrzne są siłą napędzającą jakikolwiek – duchowy czy materialny sukces. To są czynniki osłabiające i system obecnie panujący doskonale zdaje sobie sprawę, że utrzymywanie nas w poczuciu bezsilności i w przeświadczeniu, że nie mamy ani środków, ani możliwości by wyrwać się z jego obezwładniającej struktury, są tym czego jemu potrzeba. Bo czy to wahadło wielbimy i bezkrytycznie wspieramy, czy się go boimy i straszymy nim innych nie zaniża jego mocy – wciąż wiszą na nim miliony ludzi, które boją się, że poza nim zginą. A otóż nie zginą. Z innego poziomu świadomości można zrobić coś poza nim i zupełnie niezależnie od niego.

Jeśli utożsamiasz się z  ruchem wahadła  i kierujesz całą uwagę na to, żeby z nim walczyć, to zgodnie z prawem fizyki odbijasz się od niego i lecisz już razem z nim. W ogóle nie musisz tracić czasu na myślenie o obecnym kryzysie.

Znajdź coś, co chcesz, by zaistniało i stwórz to! Tak, wyciągnij to ze swojego stanu istnienia! To już tam jest!  Im głębiej zajdziesz do swojego źródła i przypomnisz sobie o swojej duchowej tożsamości, tym większą moc tam odnajdziesz.

Zatrzymywanie się na spirali na poziomie mieć (środki, możliwości, pieniądze, władzę, zdrowie), czy poziomie działać (walka, przekonywanie, szukanie) to dalej nie jest zagłębianie się w źródle swojej mocy.

Działanie, szczególnie walka mogą się wydawać czymś bardziej sensownym, niż chęć posiadania, ale to wciąż za mały poziom do kreowania zupełnie czegoś innego, niż obecny widzialny poziom. To dalej jest strzelanie do jabłek, bo nam się nie podobają. To naprawdę wyczerpujące zajęcie. Tym bardziej, że zafascynują nas sposoby sztucznych zmian na jabłonce. Kosztowne i pracochłonne jak np. obecnie nam miłościwie panująca służba zdrowia. Niby wszyscy są zgodni, że jest zbyt skomplikowana, zbyt sztuczna, zbyt droga, ale jednak  problemy z nią związane pochłaniają niepotrzebnie naszą energię. Tylko po co ją tracić na zewnętrzne procedury zamiast udać się do źródła problemu? Natura nam podpowiada: nic nie rośnie od skórki do środka i nie podlewa się drzewa przez liście. Potęga zmian tkwi w środku, w naszej świadomości. Dopóki utożsamiamy się z tym, co już wyrosło, jako czymś niezależnym od naszej mocy to rozpraszamy się i gubimy swoje cząstki umysłu w miejscach, które nam się nie podobają, które “musimy” koniecznie naprawić. Cały świat chcesz naprawić? Strasznie dużo roboty. Aż głowa opada ze zmartwień i z przemęczenia.

Przecież jesteś istotą duchową, przypomnij to sobie! Nie walcz z jabłkami, tylko zasadź w ziemi inne ziarna, te upragnione! Teraz jest czas kreacji. Po co tracić go na patrzenie, co jest nie tak w tym ogrodzie?

 

9 komentarzy

  1. Kono :

    Mimo tego że często nie ma nic pod Twymi tekstami Ido … nie myśl że nie czytamy. Nie myśl że nie czekamy -:)

    1. Ida Smela :

      jak mi miło, że ktoś czeka, aż się wygadam (:

    2. Majka :

      Potwierdzam! <3 Przy okazji dziękując za każdy zamieszczony tekst! 🙂

      1. Majka :

        Potwierdzam! <3 Przy okazji dziękując za każdy zamieszczony tekst! 🙂 Nie będe oszukiwać, że każdy się przydał, ale wiedza z niektórych – owszem, owszem 😀

  2. Bania :

    Trafiłam dziś na twój wpis. Dziękuję.

  3. Jaro :

    Czytamy, czytamy. 🙂

  4. dziękuję 🙂

  5. Czy można jakieś szczegóły zapowiadanego spotkania?Muszę w sobie odzyskać dawną witalność,choć straciłam drogę,którą szłam i już nie jestem pośród tych,którzy dawali mi siłę.

    1. Ida Smela :

      W skrócie, bo to komentarz: przyjdź koniecznie. Na pewno znajdziesz inspirację i energię na dobre zmiany. Wyjaśnię jak poradzić sobie z natłokiem problemów i zagubieniem w zupełnie nietypowy sposób. Wyjaśnię wiele takich “jak” i oczywiście będą niespodzianki. Wszystkiego nie mogę zdradzić, ale jeszcze pod koniec sierpnia dodam trochę szczegółów. Tylko co się tu zastanawiać? Jak dają to brać, dopiero jak zabierają to w krzaki – jak mówi jedna moja znajoma (:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *