“Żyj z pasją!” to takie nośne hasło, a ja jak zwykle w poprzek.
W poprzek, bo metaforycznie rzecz biorąc chętnie się z nim zgodzę, ale jak już piszę o energiach i ich wpływie na życie to stanowczo zaprzeczam. Nie, pasja to nie jest jedyny słuszny kierunek i zaraz to wyjaśnię.
Nieraz już pisałam o siłach, które tworzą świat materialny i o których jest mowa w wedach. To nie jest jednolita i neutralna energia a trzy konkretne siły, których mieszanka daje nieskończoną ilość kombinacji energii. Siła satwy – czyli dobroci, siła radżasu – czyli pasji i siła tamasu – czyli ignorancji są polami energii, z których, jeśli już wejdziemy pod przemożne działanie którejś z nich, bardzo trudno się wyrwać. I żeby nie być gołosłowną – sprawdź rano po przebudzeniu jak trudno ci się wyrwać ze snu, czyli siły tamas, kiedy nie masz w sobie na tyle energii radżasu, żeby zwyczajnie przeciwstawić się prawu ciążenia głowy do poduszki. Kiedy masz w sobie dużo pasji, która daje kopa do działania i chęć zdobywania czegokolwiek, wtedy rzeczywistość wydaje się mniej ciążąca i chce ci się żyć. No i co ja mam przeciwko tej sile?
Jestem nie tyle przeciwna pasji, ile nadmiarze pasji, ponieważ w naszych czasach przykłada się i tak zbyt dużą wagę do pasji, dążenia do zdobywania nieograniczonej liczby celów, osiągania sukcesów i do wiecznego wysiłku. I wszystko to w rozsądnej dawce ma sens i jest potrzebne, ale w nadmiarze sprawia, że tracimy z oczu główny cel i biegamy jak małpy. Jednym słowem dużo się ruszamy, ale tak trochę bez głowy.
Tymczasem po epoce twardej filozofii sukcesu, jaką zaserwowały nam lata osiemdziesiąte przesiąknięte pasją i hasłami pt. “rusz tyłek i ciężko pracuj a osiągniesz wszystko”, nastały czasy, w których do obiegowej opinii przedostają się hasła typu “uważność”, “wdzięczność”, “wybaczenie”, “duchowe cele” i dowody na to, jak zadziwiający jest ich wpływ na nasz ewentualny sukces i dostatek.
Wartości, które tu wymieniłam nie przynależą do siły pasji ale do siły dobroci do satwy. Wydawać by się mogło, że tego typu sprawy nie mają nic wspólnego ze spełnionym życiem i że nijak nie wpływają one na bieg naszego życia codziennego. Bo jak niby ma się moje poczucie wdzięczności przełożyć na moje życie w długach czy chorobie. A otóż ma i to bardziej niż myślimy. Wreszcie istnieje masę dowodów na to, że pielęgnowanie w sobie tych cech, tych wartości, sprawia, że nasza świadomość pogrąża się w sile spokoju i odprężenia, co nie tylko pozwala żyć spokojnie z problemami, ale też je przezwyciężać.To właśnie jest wir energii zasysającej nas w lej tego, czego pragniemy i o czym medytujemy. To nie siła pasji przyciąga do nas dobre zdarzenia i okoliczności. Ona tylko porusza naszym ciałem i wymusza na nas przechodzenie, przemieszczanie się, czy stwarzanie czegoś naszymi rękami. Ale to są już narzędzia wykonawcze tego, co tworzy wir naszego myślenia. W pasji jest to jeden wielki chaos, nagromadzonych pragnień i lęku przed ich niespełnieniem. Pasja nie wychodzi poza krótkotrwały interes własny więc nie może przestać się wściekać, że czegoś nie ma. To jest jej stan koncentracji mentalnej poparty chaotyczną i ciężką pracą. Rozejrzyj się wokół i sprawdź, jaka siła teraz w nas przeważa. Oczywiście siły natury nigdy nie działają w odosobnieniu i nikt z nas nie działa tylko w pasji, albo tylko w ignorancji, już nie mówię o dobroci. Ale pewne jaskółki siły dobroci już pojawiają się na horyzoncie i wkrótce będziemy świadkami dużego wpływu tej siły.
Przede wszystkim cechą siły dobroci jest przejrzystość, spokój i jasne widzenie rzeczywistości. W tej sile wcale nie jesteśmy tak mocno przywiązani do rezultatów swojej pracy, czyli napięcie pomiędzy tym czego pragniemy, a nami maleje – dzięki temu zwyczajnie to do nas przychodzi. Nasz umysł po prostu jest w tym o czym myśli, a nie w żalu, że stracił, albo nie dostał (przeszłość, czyli siła ignorancji), ani w lęku, że nie osiągnie (przyszłość, czyli siła pasji).
O sile satwy jeszcze kiedyś napiszę. Eckhart Tolle jest obecnie jednym z bardziej znanych przedstawicieli świata ludzi, którzy wiedzą czym jest moc teraźniejszości, a to jest właśnie siła satwy. I to jest tylko jedna z jej cech.
Na razie nasze pragnienia są popychane przez zbyt dużą siłę strachu i niepewności, żeby mogły się realizować w niewypaczony sposób. Myślimy, że jeśli nam na czymś zależy, to się urzeczywistni. Czasem jednak siła pasji, jej nacisk i przesunięcie czasu do przodu sprawia, że właśnie to się nie ma prawa spełnić. Nasze pragnienia na osi czasu są z przodu. Dodam, że w wiecznym “z przodu”.
Energia pasji nie jest w teraz, więc zmusza nas do ciągłego wysiłku i ruchu do przodu, żeby to coś dostać. Ona jest ruchem. Ruch jest owszem potrzebny, ale nie do przesady. Radżas jako siła natury jest tak aktywna, że popycha nas do coraz większych i większych wysiłków. Nie jest to siła natury w której panuje przejrzystość i klarowność. Jest energią podobna do pasma czerwieni w spektrum świetlnym. Czerwony kolor ma pewną długość fali, ma konkretne wibracje i stwarza pewne ograniczenia – np. nie widać w nim wielu obiektów, które są widoczne w białym czystym świetle.
Czyli z natury radżas stwarza ograniczenia. Nie pokazuje całej prawdy o otoczeniu, nie ujawnia wszystkich obiektów i tym samy pozbawia nas wielu faktów. Mamy w ręku parę danych ale to wciąż za mało by wyciągać dalekosiężne wnioski. My jak najbardziej ochoczo te wnioski wyciągamy i wszystkie są błędne. Możemy stwarzać sobie jakieś cele, ale one nie będą absolutne. Będąc pod jej wpływem chcemy wyników swojego działania teraz tutaj już natychmiast, albo przynajmniej jak najszybciej. Mogę poczekać parę lat ale nie za długo po popadnę w depresję. Widząc tak poszatkowaną rzeczywistość przypominamy trochę w zachowaniu mrówki. Lubimy i możemy ciężko pracować, a ponieważ nasza wizja rzeczywistości nie wykracza zbyt daleko więc wszystko, co jest w zasięgu naszych zmysłów staje się dla nas wszystkim. Jeśli stanie nam na drodze przeszkoda – będziemy koniecznie chcieli ją pokonać. Być może przeszkoda nie jest wcale warta jej pokonywania, ale energia pasji jest tak potężną siłą, że popchnie nas do udowodnienia samym sobie i światu, że ciężką pracą i ogromnym wysiłkiem możemy wszystko pokonać.
W sile pasji nie mamy wiedzy co jest prawdziwym celem życia, bo to jest zbyt odległe. Przecież my tu widzimy nie dalej niż na odległość swojego nosa. Skupiamy się więc na przezwyciężaniu trudności, bo tych mamy całkiem sporo będąc w sile pasji. I nawet twierdzimy, że życie pełne pasji jest pełne smaku i podziwiamy w nim wysiłek i upór dla nich samych. Naprawdę jesteśmy przekonani, że męka, przezwyciężanie trudności są celem życia samym w sobie.
Brak wiedzy jak działać każe nam dostosować się do osiągnięć innych i porównywać się z nimi. W sile pasji koniecznie chcemy komuś dorównać, lub kogoś przewyższać. To właśnie teraz żyjemy w czasach, w których jesteśmy bogiem. Są setki i tysiące dowodów na to w pismach wedyjskich, że choć jesteśmy energią duchową tej samej jakości co Bóg, to i tak jesteśmy tylko jego maleńką iskierką. Jesteśmy boscy z natury, ale nie jesteśmy Bogiem, ale w kali judze w epoce ignorancji (braku wiedzy duchowej) i pasji któż nam przeszkodzi tak myśleć? Cechą pasji jest przecenianie siebie i swoich możliwości. Miliony ludzi dzisiaj jest pod dużym wpływem siły ignorancji – nie docenia swoich możliwości, nie wie nic o swoim duchowym pochodzeniu i każdy najmniejszy problem urasta w ich mniemaniu do wielkości planety. Przechodząc do siły pasji pomieszanej jeszcze z brakiem wiedzy ludzie natychmiast popadają w kolejny obłęd, typowy dla siły pasji i ogłaszają wszem i wobec “mogę wszystko!” ja i ty jesteśmy Bogiem!”. Serio? Może odrobina trzeźwości i realizmu, typowej dla siły satwy nas otrzeźwi. Tylko w sile pasji możemy myśleć w kategoriach osiągnięć i chęci bycia “naj”, czyli nawet Najwyższym.
Chcemy śpiewać tak dobrze jak…a potem lepiej niż..
Chcemy przebiec co najmniej maraton na 3 km, potem 40 km a potem być lepszymi biegaczami niż…
Celem pasji jest bycie naj – jeśli nie w sensie pozytywnym to choćby i negatywnym.
Pasja i ruch mogą pomóc nam coś zrobić i przezwyciężać bezwład apatii siły tamas, czyli tej która zmusza nas do odpoczynku i ostatecznie zasysa w letarg, ale nadmiar pasji bez wiedzy kim jesteśmy pozbawia nas zrozumienia po co coś robimy i z kim rywalizujemy. Bo rywalizujemy tylko sami ze sobą, ze swoimi słabościami a nie z czyimiś. W pasji prawie każdy porzuca swoje wartości i stara się dostosować do cudzych, którymi kieruje się ktoś inny a to dlatego, że dostrzegamy jakie korzyści ktoś dzięki nim osiągnął. Ale czemu fakt zdobycia Mont Everestu przez kogoś, kto chciał poczuć dumę z pokonania słabości swojego ciała ma być dla mnie jakąś wartością? Dlaczego porzucamy bycie sobą, działania w zgodzie ze swoimi dążeniami i pchamy się w nie swoje obszary, byleby pokazać innym, jak duże trudności i przeszkody musimy pokonać i jak wiele udało nam się osiągnąć?
Biegając w czerwonej sile pasji zgubiliśmy swój cel. Celem nie jest udowodnienie innym, że stać nas na dokonanie czegoś niemożliwego. Celem nie jest bycie najlepszym sprzedawcą, najlepszym tancerzem, najlepszą matką i pracownicą roku. Celem nie jest biegać jak najszybciej nawet jeśli potrafię biegać. Błąd perspektywy w gunie pasji nie pozwala nam zauważyć, że atrybuty mają czemuś służyć, że są tylko do czegoś potrzebne.
To, że mamy piękny głos nie oznacza, że jest on celem samym w sobie. Jeśli tak będziemy stawiać swoje cele – możemy zostać słowikiem. Słowiki mają głos bardzo piękny.
Dobra kondycja fizyczna nie oznacza, że w życiu mamy jak najszybciej biegać. Lamparty potrafią szybciej. Uważaj o czym marzysz, bo doskonała kondycja fizyczna może stać się twoim przekleństwem.
Być może skupiasz się na pięknie, konkretnie na pięknie ciała. Kwiaty są piękne z natury, bez upiększania. Czy twoim marzeniem jest stanie się kwiatem?
Atrybuty tylko do czegoś służą. Nie do eksponowania ale do zdobywania duchowych celów. Wykorzystane same dla siebie są jak stracone talary. Nauka karmy pokazuje do czego możemy swoje atrybuty wykorzystać, by uniknąć celów, których nie chcemy a zdobyć te właściwe.
Siła pasji nie da Ci satysfakcji z tego co masz. Możesz czuć podniecenie i ożywienie kiedy dążysz do celu, ale jak go tylko osiągniesz to nie pozwoli ci usiąść spokojnie i cieszyć się chwilą, pomedytować czy przebywać ze znajomymi na zasadzie wzajemnej życzliwości i sympatii. W pasji wszystko co robisz służy pokazaniu się i udowodnieniu czegoś innym..
Ta energia nigdy nie doda Ci spokoju i nigdy nie pozwoli odpuścić w wysiłkach. I to miałam na myśli mówiąc, że “życie w pasji” nie jest dobrym pragnieniem.
Dobra a co jeśli ty nie chcesz darzyć do czegoś i ubierasz to w słowa (nadmiar radżasu) jakoby to było coś złego nosz kurna… Albo ze nie jesteśmy Bogiem a tylko mamy jego naturę… No właśnie podobno jesteśmy Bogiem jak i mamy Naturę bo tak nie samowity jest człowiek, chyba więc już nakreślasz w co mamy wierzyć i uważać o sobie a co nie, ile pewności co do prawdziwości tez na blogu!? Jaką gwarancję dajesz tak naprawdę!?!?
Ehh
Dużo słów i pretensji, żądania dowodów na prawdę. Ja Ci jej nie zapewnię. Daję inspirację, a nie dogmaty. Informacje stają się wiedzą, kiedy je wprowadzasz w życie. osobiście to robię, a Twojego życia nie znam. Natomiast wyczuwam, że żądasz gotowych recept i dowodów na prawdziwość informacji. Wedyjski model życia jest prosty – sprawdź, nie bierz niczego na wiarę, ale są też granice logicznego udowadniania. Najpierw jednak działaj według jakiejś zasady, a potem się ewentualnie kłóć o prawdę.