Tematyka psychosomatycznej genezy naszych chorób i napotykanych przez nas wydarzeń zaczyna się dopiero nieśmiało przebijać do świata zachodniego. Uchwycenie korelacji zachodzących pomiędzy chorobami ciała fizycznego a naszymi emocjami stało się niezwykłym odkryciem dla niektórych, otwartych na wiedzę lekarzy wyszkolonych na klasycznym modelu medycyny badającej tylko strukturę chemiczno fizyczną ciała bez powiązywania jej z czymkolwiek innym. Zauważenie tych powiązań przypisuje się współczesnym naukowcom jak dr Hammerowi z Niemiec czy kanadyjskiemu terapeucie Gilbert Renaud , którzy rzeczywiście byli w stanie przekonać tysiące niedowiarków do energetycznych, a nie tylko chemicznych przyczyn zaburzeń w ciele.
Nie wiemy jednak, bo nikt nas tego nie uczył, że ajurweda, która jest wiedzą o życiu, wyjaśnia wszelkie energetyczne właściwości zjawisk w tym świecie i jak najbardziej naucza już od tysięcy lat, że każde zaburzenie emocjonalne ma swoje konsekwencje na poziomie ciała fizycznego, ale też uczy znacznie więcej. To w ajurwedzie znajdziemy opis energetyczny każdej możliwej substancji na świecie, nawet, jeśli nie jest ona polecana do spożywania i wyjaśnienie właściwości zjawisk i emocji z punktu widzenia gun, czyli energii, jakie je charakteryzują. To właśnie z ajurwedy i licznych pism wedyjskich dowiemy się, że nie tylko jedzenie, ale wszelkie doświadczenia, które otrzymujemy z zewnątrz, są dla naszego umysłu jak jedzenie. W sanskrycie słowo określające jedzenie to ahara , co dosłownie oznacza wszystko, co wchodzi w nas, czy to przez usta, przez nos, oczy, uszy czy skórę.
W świetle wed wszystko, z czym mamy kontakt, jest pożywieniem, więc musi zostać strawione tak samo jak pokarm przyjmowany doustnie. Pożywienie, które trafia do żołądka, musi zostać strawione przez ogień trawienny, a pożywienie, które trafia do umysłu przez inne zmysły, jest trawione przez inteligencję. Jeśli intelekt, w sanskrycie buddhi, nie jest zbyt silny lub nie posiada odpowiedniej wiedzy, nie potrafi poradzić sobie z wyjaśnieniem różnych sytuacji i emocje z nimi związane nie mogą ulec strawieniu.
Oznacza to, że nie jesteśmy w stanie ich właściwie zrozumieć i przechowujemy je na bieżąco w energii umysłu cita, która ostatecznie, po dłuższym nieskutecznym mieleniu tematu i zajmowaniu się tą trującą, niezbyt dobrą jakościowo energią, zsuwa ją w nierozwiązanej formie z poziomu mentalnego citta (na Zachodzie ogólnie rozumiana jako podświadomość) do planu energetycznego, do ciała witalnego, a ostatecznie schodzi na plan najbardziej namacalny, do ciała fizycznego.
W rezultacie stare wydarzenia, które dla planu mentalnego są wciąż czymś aktualnym, gdyż citta nie zna czasu, stają się na planie energetycznym zastojem, a schodząc już na plan ciała fizycznego stwarzają toksyny i innego rodzaju zakłócenia nazywane już konkretną jednostką chorobową.
To, co na Zachodzie jesteśmy skłonni klasyfikować w zestaw milionów chorób z punktu widzenia energii jest znacznie prostsze do wyjaśnienia i nawet jeśli musimy zapoznać się z dużą ilością danych o jakości zjawisk i obiektów i ich energetyce to i tak zrozumienie zdrowia i zakłóceń w ciele fizycznym, witalnym, mentalnym i przyczynowym, oraz związany z nim sposób kuracji jest znacznie prostszy i skuteczniejszy niż gdy staramy się dopiero poskładać w całość wiedzę o wszystkich organach. Organy są już bowiem planem fizycznym, a zakłócenia muszą być zweryfikowane na planie jak najbardziej przyczynowym. Nowa germańska medycyna czy totalna biologia na razie dociera do planu witalnego i lekko ociera się o plan mentalny a i tak możliwości uzdrawiania z tego poziomu są jak widać imponujące. A co by się stało, gdyby na Zachód dotarła prawdziwie głęboka wiedza ajurwedyjska, nie ta ograniczająca się do przyjemnych masaży w spa, choć i one stanowią niezwykle istotną część kuracji?
Ajurweda oprócz trafności diagnozy choroby potrafi odblokować problem, który utknął na konkretnym poziomie naszego ciała. Rzadko kiedy ktoś łączy np. różnego rodzaju alergie czy fobie z zablokowaniem emocji w ciele a nawet jeśli je łączy to nie wie, jak może je strawić intelektualnie, emocjonalnie i na wyższych poziomach energii mentalnych. Wszyscy przechodziliśmy i nadal przechodzimy przez doświadczenia, których nie potrafimy pojąć i strawić na poziomie emocjonalnym i intelektualnym, czyli na poziomie znaczeniowym dla jaźni. Chociaż poruszamy się w ciałach dorosłych, na poziomie mentalnym przeżywamy wiele sytuacji przypominających nam te niezrozumiane w dzieciństwie, a często też w poprzednim życiu. Kiedy ktoś w wieku trzech lat topił się w rzece i nie przetrawił tego traumatycznego doświadczenia to nawet w ciele czterdziestolatka nadal nosi w sobie emocje trzylatka, gdy znajdzie się w sytuacjach podobnych do tej z dzieciństwa.
Wedy wyraźnie mówią o tym, że decyzję o zmianie interpretacji dołączonej do każdej przeżytej kiedyś traumy musi podjąć energia inteligencji, buddhi. To ona jest strażnikiem drzwi do naszej wolności, gdyż to ona posiada funkcję oceniania czegoś jako słuszne czy niesłuszne, prawdziwe czy błędne a nie umysł, choć nie jest to oczywiste dla ludzi Zachodu, którzy nie rozróżniają zupełnie odmiennych funkcji tej mentalnej energii znanej nam ogólnie jako umysł.
Małe dzieci czy osoby nieposiadające wiedzy w jakimś obszarze, powiedzmy prawnym, mogą wystraszyć się rzeczy, które w innych okolicznościach czy dla osób postronnych wydają się być zwyczajne lub mało istotne. Trywializowanie ważności naszych doświadczeń i niedopuszczanie do wiadomości, że to nie wydarzenie jako takie może na nas wpływać, ale nieumiejętność zmierzenia się z nim, może być przeszkodą do uzdrowienia na poziomie inteligencji. Dlatego w procesie terapeutycznym wyciągamy na wierzch zdarzenia z przeszłości, które pozornie mogą nam się wydawać banalne. Skoro jednak reagujemy źle na truskawki to sprawdźmy, do jakiego wydarzenia mogło kiedyś dojść w obecności truskawek i jaką dziwną konstrukcję emocjonalną zmontował sobie nasz umysł w związku z nimi. Nasza substancja mentalna citta kryje w sobie wszystkie wspomnienia więc znalezienie obrazu truskawki z wmontowanym obok znakiem ostrzegawczym nie jest takie trudne, ale rozpakowanie tego konstruktu, przeanalizowanie zdarzeń, do jakich doszło nawet w poprzednim życiu, a ponadto odszukanie wniosku, do jakiego wtedy doszliśmy może być trochę trudniejsze. A to właśnie ten wniosek należy odnaleźć i zmienić na tylu poziomach energetycznych na ilu się da. Obrazów i doświadczeń jako takich się nigdy nie pozbędziemy, ale możemy zmniejszyć ładunek ich rażenia na naszą psychikę. Bolesne i nieprzetrawione wrażenia będą niepokoić nas do końca życia a nawet w następnym, chyba że zmienimy ich interpretację. Czymś innym jest bowiem dla umysłu przechowywanie doświadczeń pełnych grozy, a czymś innym przechowywanie tego samego doświadczenia ale już rozbrojonego z ładunków wybuchowych niszczących naszą psychikę.
Buddhi, czyli energia inteligencji, działa więc na tej samej zasadzie co ogień trawienny w żołądku. Jeśli pokarm nie jest właściwie trawiony, staje się toksyną w naszym ciele, zwykle przemieszczając się do stawów, które potem bolą nas z niewiadomych powodów. Zapalenie stawów jest spowodowane niestrawionym jedzeniem, które przyjmujemy doustnie, ale też poprzez inne zmysły, np. oczy, które widziały coś naszym zdaniem tak strasznego, że umysł nie potrafił sobie poradzić z wyjaśnieniem i odstawieniem tego tematu na bok. Tak nieprzetrawiona energia sytuacji, a nie tylko pokarmu chemicznego utyka w nieprzyswojonej, niezanalizowanej formie np. w stawach, lub innym organie bardziej skorelowanym z danym zdarzeniem. Medycyna akademicka stara się tylko powstrzymać ból w stawach nie oczyszczając ich na żadnym poziomie ani fizycznym, ani psychicznym ani emocjonalnym i nie szuka przyczyny ich zanieczyszczeń w jakości spożywanych pokarmów, a już za czystą magię uważa dopatrywanie się źródła tego schorzenia w nieprzetrawionej przez nas, czasem przez lata utrzymywanej traumie.
Sytuacji, w których zostaliśmy skrzywdzeni, albo wydawało się, że nas skrzywdzono jest naprawdę tysiące i wszelkie fobie, traumy, nałogi, choroby biorą się z nieprzepracowanych, albo inaczej z niestrawionych przez ogień inteligencji emocji. Złe doświadczenia mogą pochodzić z tego i z poprzedniego życia i naprawdę czas nie ma tu żadnego znaczenia. Citta, nasza mentalna substancja zajmuje się wszystkim w czasie rzeczywistym cały czas dotykając nierozwiązanego problemu.
Odkrycia systemów terapeutycznych takich jak nowa germańska medycyna czy totalna biologia są do pewnego stopnia przydatne i zbieżne z ajurwedą, ale ajurweda bazująca na całej wedancie idzie znacznie dalej i to nie tylko w obszarze diagnostyki chorób i zjawisk nas spotykających ale przede wszystkim w obszarze profilaktyki i możliwości holistycznego leczenia. Mało kto zdaje sobie dzisiaj sprawę z tego, że wszelkie tzw. odkrycia w obszarze naturalnego uzdrawiania, jak choćby procesy wybaczania, akceptacji i odczuwania wdzięczności, leczenia kolorami, minerałami, dźwiękiem, odblokowywanie zastojów na poziomie energetycznym poprzez punkty marma, co częściowo wykorzystuje akupunktura, różnego rodzaju techniki masażu i ucisku, czy osteopatia, a także wszelkie możliwe działy terapii łącznie z chirurgią mózgu i serca są jak najbardziej działami wiedzy ajurwedyjskiej, którą dzisiaj sprowadzono do medycyny alternatywnej, czyli tej ewentualnie pomagającej. Nie, wiedza pochodząca z wed jest bardzo głęboką studnią wiedzy z każdego obszaru materialnego i duchowego. Każdy z tych wydawałoby się osobnych działów nauki jak choćby matematyka, medycyna i duchowość jest spójny ze sobą i z całością wedanty, i prawa ujawnione w jednej dziedzinie nie są niezgodne z prawami istniejącymi w innych. Są to jedynie różne spojrzenia na tę samą prawdę duchową, ale widzianą na różnych poziomach świadomości i pod innym kątem ich zastosowania. Dlatego osoby znające choć trochę wiedzę duchową i subtelną budowę świata materialnego będą w stanie swobodnie skorelować prawa subtelnej materii z wszelkimi możliwymi obszarami wiedzy i stosować je na coraz wyższych poziomach. Takie całościowe spojrzenie zapewnia holistyczne i włączające wszystkie aspekty postępowanie.
Obecnie jesteśmy pod rządami jednowymiarowej, fanatycznej i wykluczającej każde odstępstwo od jedynie słusznie panującej nam nauki jako nieprawdę i fałsz, o czym zapewniają nas niezależni weryfikatorzy prawdy na social media. Ograniczenia w swobodzie myślenia i ujrzenia prawdy z zupełnie innego kąta, w innym modelu są dowodem na to, że dzisiejsza tzw. nauka, choć na małym obszarze sprawiająca wrażenie praktycznej, jest zdominowana przez jednowymiarowe, płaskie spojrzenie jakim posługują się ludzie na poziomie świadomości zmysłowej – w sanskrycie annamayakośa. Reszta obrazu całej sytuacji, która obnażyłaby błędne założenie nauki rozbijającej skrzętnie każdą możliwą dziedzinę życia na coś niezależnego od reszty a już szczególnie od planu duchowego, pozostaje z dala od naszego widzenia. Tym samym jako ogół nie mamy pojęcia, że za naszym brakiem zdrowia, o jaki rzekomo walczą “troskliwi” politycy i skorumpowani eksperci medyczni stoi nie brak trującej substancji, którą chcą nam wmusić, ale nasz strach i brak wiedzy duchowej o innych modelach postępowania w przypadku jakichkolwiek zagrożeń. Zatrważanie, zamykanie ekonomicznych perspektyw, cenzurowanie wypowiedzi (nawet noblistów!), ciągłe programowanie podświadomości, czyli citty obrazami grozy i liczb “zarażonych”, ograniczanie metod postępowania do jednego jedynego modelu leczenia – to są skuteczne sposoby na zamknięcie nas w pułapce olbrzymiego strachu i bezsilności. Z tego miejsca nie ma innego wyjścia jak tylko bezwolne poddanie się hipnotycznym nakazom robienia tak jak zaleca nieomylna nauka, która przecież nie może być głupia skoro robi takie fajne smartfony.
A otóż ten model nauki, skupiający się tylko w jednej płaszczyźnie myślenia i działania, co wedy wyraźnie udowadniają pokazując rzut na naszą rzeczywistość z wielu perspektyw, jest jak najbardziej błędny i prowadzi nas do myślenia w trybie tamoguny, gdzie najmniejszy problem urasta do traumy, której nie potrafimy przetrawić.
Możemy strawić wszystko, jeśli mamy odpowiednią wiedzę duchową, która potrafi rozgryźć sens tego, co się z nami dzieje. Jeśli nie mamy wiedzy o jakości energii zawartej w pożywieniu a tym bardziej w sytuacjach, myślach i obrazach, jakimi się otaczamy, to nie będziemy mogli stawić czoła temu, co się wokół nas rozgrywa, czyli zwyczajnie nie będziemy mogli strawić i zwykłego jedzenia i życia. I o to właśnie chodzi rządzącym i manipulującym naszą uwagą osobom, które zdają sobie sprawę z faktu, że ludzie w większości nie mają dostępu do wiedzy duchowej. Perspektywa duchowa, a przynajmniej ta trochę wyższa od najniższego poziomu zmysłowego, pozwala spojrzeć na wszystko co się dzieje z innego pułapu i tym samym nie traktować trudności i przeszkód jako traumy a okazji do zmiany świadomości.
Wszystko, co jemy i w czym uczestniczymy trawimy ogniem trawienia w żołądku i ogniem wiedzy i zrozumienia na planie psychicznym.
Często nie mamy dobrego ognia trawienia na żadnym poziomie węc jedynym ratunkiem dla wielu ludzi jest rozpaczliwe łapanie się liny ratunkowej zalecanej przez oprawców, jaką jest zmuszenie innych do działania tak, abyśmy my czuli się zabezpieczeni. Rozwiązanie naszej traumy i poczucia bezsilności nie leży w tym, żeby zmusić innych do wpadnięcia z nami do naszej dziury, ale w wyjściu z własnej po to, by zobaczyć, że są inne sposoby widzenia i rozwiązywania problemów. Straszenie i podawanie trucizny nie są metodologią polecaną na wyższych poziomach świadomości – to jest skuteczne wobec osób na niższych poziomach. W takim razie gdzie my wszyscy jesteśmy?