Jogini też mieli swoją telewizję

Wyobraź sobie, że siedzisz wygodnie przed jakimś ekranem. Pojawiają się  na nim wszelkie możliwe odpowiedzi na zadane przez ciebie pytania. Mogą być w formie dwuwymiarowych obrazów, jeśli taką ewentualność dopuszczasz, ale jeśli dopuścisz inną: znajdziesz się w miejscu, gdzie informacja pojawi się w formie wielowymiarowego hologramu, z podkładem dźwiękowym i innymi efektami specjalnymi.

Bzdura i  wierutna bajka?  Oczywiście, że nie. Przecież wszyscy wiedzą, co to jest ekran telewizyjny i raczej większość z nas  wie co to jest hologram. Ale jeszcze całkiem niedawno naukowcy wyśmialiby coś takiego jako mitologię, choć teraz sami tworzą takie kino dla pospólstwa. tzn. dla wszystkich.

Więc dlaczego akceptujemy magiczne osiągnięcia dzisiejszej nauki a jednocześnie odrzucamy magiczne osiągnięcia starożytnych?

Bo to niemożliwe, żeby wcześniejsze cywilizacje osiągnęły więcej niż my teraz?

Kiedyś naukowcy nie dowierzali, że starożytni umieli latać w powietrzu, bo sami nie stworzyli jeszcze samolotów. Kiedyś naukowcy nie wierzyli w malutkie cząsteczki zwane atomami, dopóki sami ich nie odkryli. Kiedyś naukowcy nie wierzyli, że poza tym, co widzimy kryje się czysta energia, a teraz naukowcy nie wierzą, że poza tym co widzą kryje się czysta świadomość.

Niektórzy naukowcy coś o tym przebąkują, ale są wyśmiewani przez tych, którzy twierdzą, że jak nie widać, to nie ma. Cóż, kiedyś nie widzieli bakterii, więc też  wysłali na szafot wielu, którzy  próbowali coś o nich napomknąć. A ponadto, żeby było śmieszniej, naukowcy mówią dzisiaj o rzeczach, które dopiero zakrawają na bajkę i nikt im niczego nie zarzuca. Bo kto pierwszy ośmieli się powiedzieć, że król jest nagi?

Naukowcy wydali orzeczenie, że Droga Mleczna pachnie rumem. No tak im wyszło z obliczeń.

Dobra, mogę się z nimi zgodzić, czemu nie. Nie zamierzam startować w kosmos i weryfikować ich danych bo i po co? Ale umówmy się: przysługa za przysługę – ja zaakceptuję  ich historyjkę, że Droga Mleczna pachnie rumem, a oni zaakceptują historyjki  z  Bhagavatam Purany, że we wszechświecie są planety, gdzie zamiast oceanów ze słoną wodą są oceany z wodą słodką i …teraz robi się ciekawiej – z mlekiem, alkoholem, masłem klarowanym., z sokiem z trzciny cukrowej. Jak dla mnie bomba. Może są jeszcze inne miejsca z bardziej wymyślnymi substancjami, ale w trosce o moje możliwości przyswajania informacji więcej nie podano. Za to podano opis jeszcze wielu innych dziwacznych miejsc, których istnienia nijak nie potwierdzę drogą eksperymentalną, bo po prostu nie mam do nich dostępu. I nie chodzi o brak środków transportu, ale o brak dostępu do nich z racji braku odpowiedniej świadomości. Czyli mówiąc naszym językiem – z powodu niewykupionego abonamentu na odbiór tych kanałów.

No i sprawa staje się prosta. Dawni mędrcy (dzisiejszy odpowiednik naukowców) mieli dostęp do wielu wspaniałych rzeczy, do których my dzisiaj nie mamy dostępu, tylko dzięki odpowiednio przygotowanemu umysłowi. No i o tym właśnie chciałam coś powiedzieć. Nie twierdzę, że samym tylko aktem dobrej woli staniemy się wielkimi riszimi (jasnowidzącymi i jasnosłyszącymi  i w ogóle niezłymi mistykami), ale każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Jeśli z góry założymy, że miejsce, które chcemy odwiedzić w ogóle nie istnieje to rzeczywiście nie ma sensu tej podróży zaczynać. W tym miejscu wielu odłoży walizki i plecaki do szafy, bo przecież tylko głupiec wybiera się  do Nibylandii. Ale my nie wybieramy się do Nibylandii. To pierwsze założenie zmienia wszystko.

Jeśli masz zastrzeżenia, że poruszamy się po terenie magicznym, to daj sobie spokój. Nie warto tracić nerwów na zderzenie ze światem, którego i tak nie zobaczysz. Żeby zobaczyć niedostępny dla ciebie film na HBO, albo Canal+ musisz wykupić dostęp do niego, ale przecież ty w niego nie wierzysz, prawda? Nie ma go w twoim telewizorze, tzn. nie istnieje.

Mówisz, że wierzysz, bo inni mają? To prawda, ale nie tylko w przypadku telewizji. Inni mają dostęp do wielu danych, np. rozumieją  zagadnienia z  matematyki, które dla ciebie są już abstrakcją. Będziesz się kłócił z matematykiem, że to co on wylicza  nie istnieje? A wierzysz, że muzycy mają tak wyczulony zmysł słuchu, że usłyszą dźwięki, których ty nie słyszysz? I jak chcecie sobie coś wzajemnie poudowadniać?

Stąd właśnie biorą się fanatycy i obrońcy swoich jedynych słusznych prawd, którzy gotowi są powiedzieć innym, że wiedzą i widzą coś, czego inni jeszcze nie widzą, dlatego inni powinni umrzeć. Jeśli jednak jesteś gotów usłyszeć punkt widzenia riszich, dlaczego nie dostrzegasz tego co oni, to po prostu  porzuć założenia, że przecież  inaczej nas uczono.  Po prostu odpuść.

1 komentarz

  1. Ewa Nandarani :

    Zapowiada się ciekawie ? czekam na więcej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *