Uwolnij smoki

W takie piękne letnie dni słońce chyli się znacznie później ku zachodowi i mamy wspaniałe możliwości usiąść i pobyć ze sobą i z czymś i kimś większym od siebie. I niech to nie będą nasze zmartwienia i tzw. wrogowie, bo to oznacza, że to problemy, a nie spokój są większe i bliższe naszemu sercu. A czym wypełnisz serce wieczorem, tym zajmie się twój umysł w nocy.  

Ostatnio napisałam o tym, jak ważna jest jakość naszego budzenia się, a tym razem opowiem o kładzeniu się do snu. I to jest ważne nie tylko dla tych, którzy spać nie mogą, bo jak już powiedziałam – idą do łóżka z największymi wrogami – ale też dla tych, którzy zwyczajnie chcą wiedzieć, co takiego niezwykłego dzieje się pomiędzy jawą i snem i jak by to praktycznie wykorzystać.  

Dla wszystkich miłośników hooponopono, czyli hawajskiego wieczornego rytuału przywracania ładu w przestrzeni swojej rzeczywistości, dodam, że kwintesencja tego rytuału była nam kiedyś wszystkim znana. Tysiące lat temu mieliśmy wiedzę, którą podają wedy, zresztą częściową zachowaną u Słowian, ale w największej mierze jednak w Indiach, która bardzo dokładnie wyjaśnia, że każdy dzień powinno się (wiem, że słowo powinno nie powinno istnieć, ale tu powinno) kończyć uwolnieniem się z wszelkich trosk i podziękowaniem za wszystko. 

Jakie możliwości niesie ze sobą zrozumienie sedna hooponopono opisałam kiedyś w tym wpisie  http://kwantowyzapis.pl/2017/03/30/dlaczego-hooponopono-dziala/ i choć z góry podałam, że nie reklamuję hooponopono jako takiego, a jedynie podaję koncepcję wzniesienia świadomości do poziomu uwolnienia z żalu, chęci zemsty i wreszcie do stałego odczuwania (nie myślenia a odczuwania) wdzięczności to pod wpisem  oczywiście musiały się znaleźć komentarze, że jedyną słuszną, prawdziwą i świętą ścieżką jest rytuał przeprowadzany i nauczany przez Morrnah Simeona,  a wszystko inne jest godne potępienia. Poniżej jedynie słuszni nauczyciele, z jedynej na świecie szkoły uwalniania podali linki z zaproszeniami na warsztaty jedynego prawdziwego rytuału, bez którego nikt sobie naprawdę nie poradzi. A otóż poradzi sobie, jeśli tylko pojmie sedno samego uwolnienia a czy ma ono nazwę hooponopono, czy przebiega ono w ten czy inny sposób, to już nie ma większego znaczenia. Obudowa w pewne rytuały, pieśni, modlitwy, gesty itp. jest już sprawą regionalną i ma zająć umysł. Jeśli jednak pod piękną, wzniosłą formą nie kryją się uczucia odpuszczenia i wdzięczności, i dzień za dniem wleczemy ze sobą plecaki z granatami i naładowane karabiny to nic nie będzie działać. Nie chodzi o to, że ktoś nie radzi sobie, bo nie skończył drogiego kursu z dyplomem, ale dlatego, że nie pojął, bo może nie chce pojąć, o co chodzi z tym uwolnieniem. 

No to jeszcze raz i od początku. Według ajurwedy (nie tylko nauki huny) należy kłaść się spać dopiero po umyciu się zewnętrznie i wewnętrznie. Sztukę mycia zewnętrznego mamy już opanowaną, ale z tą kąpielą wewnętrzną mamy kłopocik. Ale czy to trudno załapać, że tak jak bez umycia zębów nie powinno się iść spać, bo bakterie się mnożą na zębach tak nie powinno się iść spać bez umycia serca? Tam się dopiero mnożą bakterie! 

Jeśli serce związało się w ciągu dnia z tym i tamtym zmartwieniem, przejęło stratą, zakwiliło z powodu zniewagi i rozkminia siedem rozpoczętych spraw “nie do rozwiązania” to jak ma iść spokojnie spać? A czy my wiemy, co się dzieje w czasie snu, kiedy umysł rozplątuje te wszystkie problemy? Gdybyśmy wiedzieli, bo może nie wiemy, że sen jest tak samo prawdziwym stanem rzeczywistości, jak nasz, tylko w innym miejscu, to byśmy chodzili spać z lżejszym bagażem. Bo to, co zapakujemy do plecaka wieczorem, to wleczemy we śnie do innego świata i tam dalej się z tym męczymy, lub ewentualnie mamy święty spokój.  

Jeśli nasz dzień przebiegał dobrze i w miarę rozsądnie to ułożenie się wieczorem do snu będzie szybkie i bardzo głębokie. Ale jeśli mamy na ekranie monitora pootwierane setki okienek i to z samymi horrorami, to niestety umysł zagra rolę okupanta. Ale to nie umysł okupuje nas, tylko my nie chcemy złożyć broni i walka trwa.  

Skoro czujemy, że to, co ktoś dzisiaj powiedział nam czy o nas, albo strata, która nas dosięgła nie powinna się wydarzyć itd. to znaczy, że nie godzimy się z tym, co już miało miejsce. Ale jeśli to się stało, tzn., że powinno. Nic nam nie da walka z czymś, co już się zadziało. Zaakceptowanie i podziękowanie, że to, co się dziś przed nami pokazało odsłoniło naszą wewnętrzną samskarę, czyli jakąś ciemną stronę do wyczyszczenia sprawi, że z pozycji walki i złości, niezgody i obwiniania przejdziemy w stan pogodzenia się i stamtąd już tylko małym truchcikiem do spokoju, wdzięczności i głębokiego snu.  

W rytuale hooponopono rozstrzygnięcie sporu, postawienie się w roli “przeciwnika” i empatyczne zrozumienie jego roli w konflikcie z nami miało trwać tak długo, aż wszyscy wszystko odpuszczą i uwolnią, a nie tylko powiedzą sobie grzecznościowe “przepraszam”. Uproszczony rytuał hooponopono obiegł świat w trochę innej  formie, w której sami ze sobą możemy dojść do ładu i odpuścić konflikty, w jakie się wplątaliśmy i o jakie posądzamy innych. Ale jak to się mówi “do tanga trzeba dwojga”, czyli to, że ciebie coś spotkało znaczy,  że pasujesz do układanki. Gdybyś nie pasował/a to w konflikt z “twoim” wrogiem weszła by całkowicie inna osoba, albo w ogóle by go nie było. Coś w tobie uruchamia program, wyzwala takie a nie inne emocje, zachowania i …po prostu odpuść nie tylko temu komuś ale przede wszystkim sobie. Jak widzisz, zamiast złości masz tylko powód do dziękowania, że samskara przyczajona w sercu ujawniła się dzięki tej osobie, wypłynęła i zamiast typowego aktu smutku czy wściekłości pozwoliła Ci się temu przyjrzeć i teraz już może sobie pójść. I ty też możesz iść spać. Dzięki takiemu kwantowemu rozplątaniu współzależności twój jutrzejszy dzień może być bez konfliktu, lub przynajmniej bez tego konfliktu.  Poza tym nie o problemy tu chodzi – uwolnienie naszej ścieżki do dobrobytu odbywa się właśnie w ten sposób. Często między nami a naszym spełnieniem stoi kilka drobnych, niezrozumiałych “przeszkód”, które muszą się jakoś pokazać. Rozpakuj te informacje jako prezent, a nie jako atak na ciebie a umysł  sam bez wysiłku podąży w stronę obfitości.

Zapewne znasz osoby, które wciąż i wciąż chodzą w bojowym nastroju obwiniając wszystkich i wszystko wokół o swoje nieszczęścia. Ich problemy się mnożą, wrogowie pączkują, a oni wciąż mają coraz więcej “dowodów” na to, jak podły jest ten świat. No więc niniejszym chciałabym powiedzieć, że świat, w którym przyszło nam żyć pasuje do naszej świadomości. Jak nam się świadomość poprawi, to będziemy żyć w innym miejscu. My indywidualnie też odzwierciedlamy stan całej planety. Ci, którzy chodzą spać wkurzeni na wszystkich, a przynajmniej na jedną osobę, znajdą na drugi dzień powód do kolejnej złości, ponieważ to jest stan, który lubią i w którym chcą być. Jeśli chcą wojny i powodu do złości to rzeczywistość kwantowo wplącze ich w kolejne konflikty i jak z rana polecą na nich bomby to tylko z satysfakcją powiedzą: “A nie mówiłem? Kryć się!” 

Wyjaśniłam to najprościej jak potrafię, ale sedno hooponopono nie jest czymś znanym tylko na Hawajach. To jest zalecenie znane w ajurwedzie, które pozwala zakończyć dzień pokojowo, bez uraz w sercu i dzięki temu wnieść dobre energie do krainy snu. A kraina snu jest czymś więcej, niż sobie to wyobrażamy. We śnie nie jest istotne co dzieje się z nami tutaj – ani stan zdrowia ani stan majątkowy z tej krainy tam się nie liczy i vice versa. Jednak to, co się tam dzieje jest istotne w chwili, kiedy tam jesteśmy i jakość tych doświadczeń będzie wpływać na nasz kolejny dzień. Warto więc iść do tego miejsca w dobrym nastroju i uwolnić smoki z łańcucha. Bez nich będzie bezpieczniej.

 

 

3 komentarze

  1. Gladia :

    Fajnie wyjaśnione.
    Mnie dziwi, że te kursy i warsztaty hopo są tak kosmicznie drogie. Ktoś na tym zbija niezłą kasę. Oczywiście nie mam nic przeciwko zarabianiu przez innych kasy, ale… To trochę tak, jakby księża kazali wiernym płacić za wstęp do kościoła, żeby ich nauczyć modlitwy i w ogóle zapoznawać z naukami Jezusa.
    Na miejscu Mornan Simeony chcialabym,, aby taka wiedza, która przynosi ludziom pokój, miłość i zrozumienie, która naucza jak być lepszym człowiekiem, była propagowana po jak najniższych kosztach, aby dotarła do jak największej liczby ludzi a nie była ograniczana zaporowymi cenami. 900 zł za kurs podstawowy weekendowy, gdzie to jest raptem kilka godzin dziennie, to przesada.
    Spadkobiercy praktyki pani Simeony uczynili sobie intratny biznes z jej nauk. Chcesz być szczęśliwy? Chcesz zyc w zgodzie z samym sobą i doświadczać boskiej mocy? Ok, no problem, zapłać tysiaka a zdradzimy ci jak to robić.
    Chciałam iść na takie warsztaty, żeby duchowo popracować nad sobą. Ale zwyczajnie mnie nie stać, aby doświadczyć c tej tajemnicy boskiej mocy 😉

    1. Ida Smela :

      Mam nadzieję, że zrobisz sobie sama bezpłatny resarch w temacie wybaczanie i zrobisz to dogłębnie. Rozumiem, że tego typu warsztaty przygotowują kogoś do jak najlepszego zrozumienia i wglądu w zjawisko “puszczenia” czegoś i nie twierdzę, że ludzie, którzy to robią, nie mogą brać pieniędzy za czas i wiedzę, ale rzeczywiście te tysiące złotych to może być dużo dla wielu ludzi. Czasem takie “biznesowe” oddawanie wiedzy nie niesie już ze sobą mocy sprawczej, a wiec kursanci nie dostają siły do zrozumienia tematu i popchnięcia swojej sprawy. Ale jak widzisz, jeśli masz pragnienie to znajdziesz to czego szukasz i za darmo, tylko tego nie przegap i nie lekceważ, bo co za darmo to umysł traktuje jeszcze za mało tajemnicze i pewnie nieważne.

      1. CassiniCassani :

        Hmm, co to za temat z tą babką !?? Tematem Boskiej mocy!? Znajomy mi truł dupe, twierdząc ze new age mi zbełtał i zlasował mozgze sadze ze bez pracy zarobie kase, a ja uwazam ze odblokowujac w jakis sposób cos, bez przechodzenia jakis reinkarnacji bog wie co mozesz manifestować sobie dobra materialne, pieniężne itd wedle zyczenia ilsoci i jakości, czyli jak woec w takim razie manifestować metafizyczna idee, wyobrażenie pasywnie umysłem natychmiast, lekko, łatwo, swobodnie i szybko!? Czy to wogóle możliwe czasem zdarza mi sie watpic bo prawda jest taka ze efektow narazie z takich a nie innych działań nie takie jak bym chciał (a on zaznacza mi ze był w dupie ale ze wziął sie za temat kredytów i ubezpieczeń znowu i ze jest dobrze) no super ale ja nie chcę tracić czasu na zarabianie w senie takim tradycyjnym, jak juz to niech mój kapitał to robi albo moja moc manifesujac mi tyle ile sobie zarządam w danym momencie i tyle tylko kurcze JAK!??! CO MAM ZROBIC, CO PO CZYŚCIĆ (Czy astral to realne byty czy tylko nasze wyobrażenia) albo nie ma co czyścić tylko cos uświadomić, zrozumieć !? ALE I TAK MAM DOŚĆ CZEKANIA, NIE OGARNINIA, A ŻYCIE MIJA, CZY MOWIENIEM ZE PRZESTAŁEM SIE STARZEĆ I ZYJE TYLE ILE CUCE REALNIE SPOWODUJE ZE TAK BEDZIE CZY TYLKO MÓWIĘ TO NA PLANIE MYŚLI A NIE JAKO KOMENDY WYSYŁANEJ CIAŁU, NO BO CZEMU MAMY SE STARZEĆ, CHOROWAC ITD. CO TO ZA PARANOJA ZE MAMY,, DOŚWIADCZAĆ ” CZEGOS CO DZIAŁA WBREW LKKOSCI, SWOBODZIE I SZYBKOŚCI (rzadko kiedy albo wogole starszy człowiek ma, robi cos szybko jak młody) kurde i tylko te wspomnienia, jprdl, co debile, staruchy umierają i chorują, ich ciało się rozpada a oni uważają to za normę… Jprdl… Masa informacji, poszlak w necie a jak to realnie przekuć w działające wskazówki!? Nie chce mi się juz po omacku robić czegokolwiek bo mam dosc wegetaji w materi i siedzenia na necie a matka mi truje dupe kiedy się usamodzielnienia(znowu temat kasy) a zwykły etat jest dla debili, śmiertelników no bo po co ci on kiedy manifestujesz kasę na rządanie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *