Epoka wolnych ludzi?

Ostatnimi czasy wielu ludzi ogłasza, jak bardzo czują się wolni i w jak głębokim poważaniu mają to, co np. robią z nimi politycy. Era poczucia wolności w samym środku politycznego i społecznego wulkanu zainspirowała mnie do wyjaśnienia tego dziwnego trendu myślenia w kontekście wedyjskiej nauki o karmie.

Pierwsze pytanie jakie mi się nasuwa brzmi: “Od czego czujecie się wolni?” Czujecie się wolni od chorób, śmierci, urzędów skarbowych, od konieczności płacenia składek ZUS-u, od niespodziewanych problemów z powodu ugryzienia kleszcza i od zmagań z policją i sądem za brak ścierki “ochronnej”? Czujecie się całkowicie wolni od lęku, co będzie jutro?

Już te kilka pytań powinno wystarczyć, żeby zacząć rzeczową rozmowę o karmie i iluzji całkowitej wolności, jaką teraz mamy. Gdy zmierzymy się z faktami, a nie własnymi wizjami to zauważymy, że z tego poziomu jesteśmy bardziej wolni, chronieni i bezpieczni, niż gdy żyjemy “bajką o nieograniczonej wolności”. Pomoc przychodzi do tych, którzy odczuwają potrzebę pomocy, a nie do tych, którzy żyją w przekonaniu, że jest cudownie.

Największy brak wolności mają ci, którzy żyją w iluzji całkowitej wolności.

Plandemia pokazała, jak bardzo byliśmy i jesteśmy zniewoleni. Rządy zawsze robiły to co chciały i wprowadzały ustawy zniewalające, a dopiero teraz jest to widoczne. I bardzo dobrze. Dopiero teraz niektórzy zrozumieli nie to, że coś stracili, ale że tak naprawdę nigdy nie mieli tego naprawdę. Najgorzej jest, jak lecą bomby a my stoimy spokojnie mówiąc, że wszystko w porządku. Do niedawana tak myśleliśmy – narzekaliśmy tylko na niepotrzebny huk. Może czas zmierzyć się ze stwierdzeniem wed, że nie zmieniając świadomości na duchową nie jesteśmy wolni, ale mamy iluzję wolności?

Zauważ, że na nasze życie wpływa wciąż wiele dziwnych, niespodziewanych rzeczy. Nagle łapiemy chorobę, kąsają nas różne istoty jak np. komary  czy węże, męczy nadmierny mróz lub upał. Nie mniej jadowite są kąsania polityków, którzy kierowani chciwością ustanawiają coraz bardziej niekorzystne ustawy i rozporządzenia ograbiając nas z wolności, godności i pieniędzy. Nic z tych rzeczy nie jest naszą upragnioną rzeczywistością, a jedynie niepotrzebną przeszkodą, z którą zwyczajnie musimy się pogodzić i jakoś zmierzyć. Wszystkie te negatywne niespodzianki są odpowiedzią na nasze subtelne zapisy karmiczne, które choć zapisane w subtelnym polu ciała przyciągają odpowiadające im zakłócenia naszego życia na wielu poziomach. Fanatycy religijni nazywają to “karą boską za grzechy” i w pewnym sensie mają rację. Jednak bez naukowego wyjaśnienia tego procesu zapisów karmicznych i przyciągania adekwatnych wobec nich zdarzeń w przyszłości, nie mamy szansy na poważne zrozumienie tego tematu.

W sanskrycie problemy jakie dotykają nas na poziomie ciała nazywają się „adhiatmika kleśa”, na poziomie relacji ze środowiskiem „adhibautika kleśa”, a na poziomie zakłóceń przyrody „adhidajwika kleśa” 

Każdy nasz najmniejszy czyn, który wykonujemy ciałem, umysłem i słowami przynosi reakcje na wszystkich tych trzech poziomach.  

Nie unikniemy reakcji na nasze czyny nawet chowając się w najciemniejszych zakamarkach świata, ponieważ każdy nasz ruch, każda myśl jest rejestrowany na wielu nośnikach pamięci. Każde działanie, karma jest zpaisywana:

  • bezpośrednio w ciele, w naszych komórkach (to jest nasz twardy dysk) .
  • w naszym systemie energetycznym, co odpowiednio blokuje przepływ energii (to już jest skopiowanie dokumentu). 
  • w polu jeszcze bardziej subtelnym niż prana – w polu umysłu – manas. Drobniutkie cząsteczki świadomości zwane ćitta są najmniejszymi nośnikami informacji (coś takiego jak kubit, tyle, że to jest na jeszcze innej platformie, jest jeszcze bardziej subtelnej natury) (to jak kolejna kopia dokumentu). 
  • Za ten rodzaj zapisu jest odpowiedzialny Ćitragupta, osobisty sekretarz Jamaradźa, którzy jako jeden z 12 wielkich kosmicznych autorytetów ocenia nasze działanie. Ale Ćitragupta nie jest osobiście obecny w naszym życiu – jest to pewien rodzaj czipu, który jest wmontowany w nasze materialne komórki.  
  • a ponadto, jak określają to symbolicznie wedy – wszystkie autorytety takie jak Słońce, Księżyc i inne planety są jak wielka internetowa chmura, która rejestruje każde najmniejsze działanie w kosmosie. W momencie robienia czegokolwiek jesteśmy ustawieni pewnej konkretnej konfiguracji względem każdej planety i czyn ten jest nagrywany w wersji audiowizualnej, jak na kamerach w miejscach użyteczności publicznej.
  • Gdyby nam jeszcze tego było mało, gdybyśmy uznali, że któreś z tych nagrań można podmienić, że ktokolwiek mógłby nas tutaj oszukać to najwyższym świadkiem naszych czynów jest Dusza Najwyższa, w sanskrycie Paramatma, która jest obecna w każdym atomie, i pomiędzy atomami i przede wszystkim w naszym sercu. Ona jest bezstronnym, neutralnym rejestratorem naszej karmy i nie tylko odnotowuje, ale też dopilnowuje ostatecznego sprawiedliwego przydzielania nam rezultatów karmy. Każda zmiana naszych intencji może więc być czynnikiem decydującym o zmianie owoców karmy. 

A więc nie mamy szansy na przebywanie w samotności i wykonanie czegoś, co nie zostanie odnotowane. Wrodzona naiwność każe nam myśleć, że to, co sobie myślimy, to co robimy za zamkniętymi drzwiami i pod stołem może umknąć uwadze kosmosu. Możemy oczywiście nie wierzyć w wyższe systemy kontroli i możliwości techniczne, jakie posiadają. W końcu dopiero niedawno pojawiły się w codziennym użyciu kamery i inne urządzenia nagrywające.  Ich możliwości śledzenia naszych poczynań są w dużej mierze ograniczone. Nikt nie może śledzić nas na każdym kroku, poza oczywiście wyższymi autorytetami, które dysponują aparaturą nagrywającą z zupełnie innego wymiaru.  

Oczywiście lubimy myśleć, że ponad nami jest tylko energia, w końcu energią się lepiej posługujemy. Ale ta “wygoda” wobec energii wynika z tego, że energia jest czymś bezosobowym, a my nie chcemy czuć się kontrolowani przez kogoś. Umyka naszej uwadze fakt, że policja, urząd skarbowy komornik, służby śledcze nie muszą stać przy nas osobiście, żeby nas inwigilować. Tego typu służby państwowe mają do dyspozycji inne systemy, które przez nas są postrzegane jako coś bezosobowego. I pomimo tego, że już teraz możemy odczuć wiele ograniczeń, którym podlegamy, choćby w przypadku zaległości płatniczych wobec urzędów i banków, to dalej uważamy, że jesteśmy wolni i nikt nie nadzoruje tudzież nie blokuje naszego działania.  

Służbom śledczym znanym nam tutaj możemy umknąć, możemy się przed nimi jakoś mniej lub bardziej schować, ale przed nagraniami zrobionymi nam przez mechanizm karmy zwyczajnie nie możemy uciec. To, co medycyna czasami określa jako geny i bezradnie rozkłada ręce wobec wielu „dziedzicznych” czy „wrodzonych” chorób jest niczym innym jak zapisem karmicznym.  

To, że przyszło nam mieszkać w jakiejś niebezpiecznej dzielnicy, gdzie często zdarzają się napady i kradzieże jest zapisane w naszym polu informacyjnym. To jest właśnie karma. Możemy to teoretycznie zmienić, ale jak się okazuje to, czy będziemy w stanie to zrobić też zależy od naszej karmy. Być może będziemy zablokowani finansowo, albo, co się często zdarza – na poziomie umysłu. Nie będziemy mieli wiary, że możemy poczynić jakieś większe zmiany w życiu i samo to przekonanie wystarczy, żebyśmy utknęli w miejscu i mieli do czynienia z nieprzyjemnymi sąsiadami czy inną „niemożnością”.  

Sytuacje, w których się znaleźliśmy są spowodowane przez prarabdha karmę, nad którą nie mamy kontroli. Ona już się dzieje, strzała już jest w locie i nie mamy nad nią kontroli. Ale mamy swobodę w wyborze reakcji na sytuację. 

To  nie jest tak, że obecna sytuacja nie może zostać zmodyfikowana. To, czym teraz jesteś jest wynikiem tego, co myślałeś i robiłeś w przeszłości. To, czym będziesz w przyszłości, będzie wynikiem tego, co teraz myślisz i robisz. Dlatego przeznaczenie to twoje obecne działanie. Zbudowałeś to. Tylko ty możesz to cofnąć. Jeśli twoje działania setek istnień spowodowały niekorzystny stan możesz go zmienić. Wymaga to znacznie więcej wysiłku, aby zrównoważyć niekorzystne działania poprzednich wcieleń, ale jeśli chcesz zmienić swoje życie zawsze masz swobodę w określaniu kierunku działania. 

Aby pomóc nam przezwyciężyć ten osobliwy krąg niemocy starożytni mędrcy stosowali wiele procesów pośrednich, które osłabiały nieszczęścia utrzymujące nas w niskich stanach świadomości.   

Odprawiając ofiary ogniowe kapłani intonujący różne Imiona Boga co jakiś czas intonowali trzykrotnie modlitwę o usunięcie materialnych przeszkód, które stoją nam na drodze do naszych duchowych celów. Wypowiadając : „om śanti, śanti, śanti!” przywoływali spokój i wyciszenie na trzech materialnych poziomach.  

Pierwsze śanti (śanti znaczy spokój) było prośbą o uspokojenie niepokojów związanych z ciałem fizycznym i umysłem, które w sanskrycie określa się jako adiatmika kleśa (niepokoje związane z żywą istotą).  

Drugie wołanie o śanti było prośbą o wyciszenie wszelkich niepokojów i bólu zadawanego przez innych: ludzi, całe społeczeństwo i inne istoty jak np. zwierzęta, owady itp. Te nieszczęścia noszą wspólną nazwę „adibautika klesza”.  

Trzecie wołanie o śanti było prośbą o uspokojenie niepokojów zadawanych przez naturę materialną, czyli np. poprzez różne katastrofy materialne jak powodzie, susze, pożary, tornada itp. Te niepokoje nazywane są w sanskrycie „adideiwika klesza”.  

Oczywiście wydaje nam się, że my odpowiadamy co najwyżej za problemy na poziomie ciała fizycznego i ewentualnie za swoje myślenie. W rzeczywistości przyczyniliśmy się do nieszczęść, które będą nas dotykać teraz na tych wszystkich wyżej wymienionych poziomach. Możemy nie widzieć związku pomiędzy tornadem, które dotyka miejscowości, w której akurat mieszkamy, czy ogólnoświatową histerią, która przecież dotyka wszystkich, ale jednak są to nasze zapisy karmiczne, z naszego subtelnego pola, które każdemu z nas z osobna pozwalają odebrać indywidualnie zasłużoną zapłatę. Tak się składa, że epoka Kali jugi jest miejscem i czasem ludzi, którzy żyją w ułudzie wolności robienia czegokolwiek bez żadnych konsekwencji. Wyciszenie naszych negatywnych zapisów karmicznych na poziomie subtelnym, jeszcze informacyjnym leży w naszym interesie. Stąd trzykrotne zawołanie „śanti”, które ma przywołać spokój na wszystkich polach: indywidualnym, społecznym i w obrębie większego planu przyrody.   

Iluzja utrzymuje nas w przekonaniu, że jesteśmy całkowicie wolni, ale te trzy poziomy nieszczęść mają nam przypominać, że jesteśmy jak najbardziej pod wpływem jakichś większych sił. Są one w stanie uwięzić nas na którymkolwiek z tych poziomów, a nawet na wszystkich naraz.   

Być może niektórzy z nas czują się mniej lub bardziej wolni na którymś z tych poziomów, albo czują tę wolność w jakimś konkretnym aspekcie życia i z tego powodu nie zauważają całości obrazu. Globalnie jednak jesteśmy wszyscy uwięzieni w ciele człowieka na Ziemi, w niezbyt dobrych czasach i myślenie życzeniowe, z jakim coraz częściej się stykam, w którym przewija się stwierdzenie: “Ale nie mówmy o negatywach, żeby nie zapeszyć. Jesteśmy wolni i wszystko jest dobrze” – niczego nie zmieni. Według wed takie podejście jest klasyfikowane jako myślenie w ignorancji – czyli zero wiedzy, zero konfrontacji z faktami, ale za to unikanie złego samopoczucia i możliwości transformacji swojego życia.

Jednym z faktów jest to, że sytuacja zewnętrzna jest odbiciem naszej świadomości duchowej – nie powierzchownego, pozytywnego myślenia, ale stanu karmicznego, jaki jest zapisany na poziomie przyczynowym naszego ciała. Za zabijanie żywych istot, jak chociażby miliardy zwierząt, jakie giną MIESIĘCZNIE!, na całym świecie, za gwałt, przemoc i tracenie swojego cennego życia na bezmyśną wegetację, przychodzi odpowiedź w postaci globalnej tragedii. Na zatrzymanie tego nie wystarczy myślenie życzeniowe, typu “jestem wolny”. Zadajmy sobie pytanie, do czego użylibyśmy swojej wolności, gdyby już od jutra wszystko wróciło do czasu sprzed dwóch lat? Gdyby jutro czas cofnął się do epoki przed… wiadomo czym, to do czego użylibyśmy swojej wolności?

Odpowiedź na to pytanie pozwoli w przybliżeniu zobaczyć nam samym, jakie mamy zrozumienie wolności. Generalnie większości przyświeca myśl: “Jedz, pij, używaj, ciesz się chwilą i nie zadawaj głupich duchowych pytań!”. Ten stan wegetacji nie jest wolnością, a zniewoleniem. Świat na razie stara się nas zaprowadzić do miejsca, gdzie będziemy wolni od własnej głupoty i zaczniemy dążyć do duchowej, nie materialnej wolności.

1 komentarz

  1. Tomas :

    Świetne. Prosimy o więcej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *