Zaufaj prawu miłości

W podróży życia stoimy na styku dwóch ścieżek. Pierwszy to ścieżka prejas, która promuje materialną, horyzontalnie ustawioną siłę działania, a druga to śrejas, która promuje duchową, czyli pionowo ustawioną perspektywę działania.  

Jakość naszego życia zależy od tego, co wybraliśmy między nimi. Trzeba dokonać wyboru między dobrym, tzn. korzystnym w szerszym aspekcie działaniem, a chwilowo przyjemnym, ale ostateczni prowadzącym do naszej zguby.

Bo to co wydaje się przyjemne na początku może nie być dobre i odwrotnie.

Przyjrzyjmy się więc, jak te dwie siły działające w naturze ujawniają się naszym zmysłom i jaką iluzoryczną, migotliwą energią nas do siebie przyciągają albo wręcz zniechęcają, choć zasadniczo powinniśmy być czujni na ich zewnętrzną naturę. Poznanie zwodniczego oblicza energii, która z pozoru zapewni nam już za chwilę, już natychmiast przyjemność, aby w ostatecznym rozrachunku przynieść nam duże rozczarowanie, brak siły woli, determinacji i wielu innych dobrych, wznoszących naszą świadomość cech leży w naszym największym interesie.

Żyjemy przecież w społeczeństwie, które podlega ogromnym manipulacjom mediów zachęcających nas do marzenia o swoim dobrobycie, ograniczając nas do marzeń o obiektach i naszych przyjemnościach, z całkowitym pominięciem wartości, jakim powinniśmy hołdować, żeby te obiekty osiągnąć. Duchowa kultura wed pokazuje iluzję, na jaką wszyscy dajemy się nabrać, kiedy kierujemy się blichtrem rzeczy jako rzekomego celu dającego nam spełnienie, a które po chwili ujawniają nam swoją ciemną stronę. 

Prejas oznacza przyjemny, atrakcyjny, kuszący — to są wszystkie te słodkie obietnice przyjemności płynące z wyglądu danej rzeczy czy czynności.  

Śrejas znaczy dobry, służący naszemu najwyższemu celowi życia, wyzwoleniu –  to określenie działania w intencji zdobycia wyższych życiowych wartości, które z pozoru, na początku wydaje się trudne.

Ale skoro deklarujemy wszem i wobec, że wychodzimy z matrixa, to przyjrzyjmy się, czy nasze deklaracje mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości, czy są to tylko puste słowa osób, które dały się nabrać na iluzję szczęścia płynącą z czegoś pachnącego, jak z kwiatu wabiącego swoim aromatem i pożerającego owady. 

Pierwsza, horyzontalna ścieżka prejas motywuje ludzi do zmysłowych przyjemności, które w naszym społeczeństwie promowane są jako nadrzędny cel, do którego powinniśmy dążyć. Tak ustawiony azymut działań zaniża nasze wibracje, gdyż zanurza nas w myśleniu o materii jako wszystko we wszystkim, a tymczasem obiekty są tylko najbardziej scaloną formą czegoś wyższego, znajdującego się w wyższych energiach. 

Druga skłania do działania w zgodzie z wyższymi duchowymi wartościami takimi jak współczucie, miłość, cierpliwość, empatia czy wyrzeczenie. Ooo, nie o takie cele chcemy zabiegać, kiedy mówimy o prawie przyciągania, prawda? 

Jeśli zobaczymy te siły w wersji przestrzennie umieszczonych wektorów, to zobaczymy, że się wzajemnie przecinają i w zasadzie wykluczają. Wedy wyjaśniają na wiele sposobów to, że iluzja materii polega na kuszeniu do chodzenia na łatwiznę i wybieraniu czegoś tylko dlatego, że coś ukazuje się naszym oczom jako atrakcyjne, czyli na pewno korzystne.  

Tak, w świecie duchowym piękno oznacza dobre, ale tu, w świecie zmiennych form wszystkiemu musimy się przyjrzeć i wybrać dopiero po uważnej, opartej na solidnej wiedzy, kontemplacji. Spójrzmy na działania, sytuacje wokół i postarajmy się ocenić ich pozorne piękno lub pozorną brzydotę, ale nie w świetle swoich uprzedzeń i zanieczyszczeń umysłu (jeśli wolisz: programów umysłu) tylko w świetle opisu wed. 

Energia czynów i intencji prejas może wyglądać bardzo ładnie i pociągająco, ale ostatecznie przynosi nieszczęście. Czym w energii śrejas z kolei może wydawać się trudny i wymagający wysiłku. To, co jest zdrowe na początku może się nie wydawać pożądane. 

W Kathaupaniszadzie jest powiedziane, że

nasza wolność polega na możliwości wybierania kroczenia ścieżką natychmiastowej przyjemności, czyli prejas, albo ścieżką dobra, czyli śrejas, która daje odroczone spełnienie. 

Wielu z nas nie chce pogodzić się z faktem, że wyższe, duchowe cele mogą się wykluczać z tym, co nazywa się „przyjemnością”. I wcale nie musi. Wedy starają się sklasyfikować nasze działanie w pewne ramy i na podstawie różnych przykładów pokazują jak z tych wszystkich ścieżek samorealizacji i sposobów na zdobycie komfortu materialnego i duchowego oświecenia wybrać działanie, które łączy obie ścieżki.   

Aby to zrozumieć wymagana jest odrobina cierpliwości i kontemplacji. Uważność, tak ostatnio propagowana jako mindfulnes, jest koniecznością dla wszystkich, a nie tylko dla filozofów. Zauważenie, że wszyscy pędzimy za przedmiotami i coraz większym bogactwem jak ćmy do ognia i jak ostatecznie palimy się w niespełnieniu jest warunkiem dokonania nowych, korzystniejszych wyborów. Inaczej dalej będziemy ciężko pracować i niby dużo zmieniać, ale wciąż nasze życie będzie przebiegało tylko i wyłącznie horyzontalnie, czyli będziemy się kręcili jak osły uwiązane na sznurku. Zasięg naszego sznurka może wprawdzie wzrastać, ale nigdy nie zauważymy opcji, które wyrwą nas z niekończącego się koła sansary, ponieważ są to siły działające wertykalnie, prawie niezauważalnie dla kogoś kto ma perspektywę płaszczaka.  

Moc kuszącej energii prejas, która daje nam natychmiastowy choć pozorny zysk teraz a problemy w niedalekiej przyszłości, możemy zobrazować na przykładach znanych nam z życia codziennego. 

Jeśli uczeń woli wybrać granie w piłkę nożną, zamiast przygotować się do sprawdzianu, to wybrał ścieżkę prejas, ścieżkę natychmiastowej przyjemności, a nie korzyści – śrejas. Jeśli osoba odchudzająca się wybiera pączki i inne niezbyt zdrowe przekąski, które dają jej natychmiastowe poczucie sytości i przyjemności, to wybiera ścieżkę prejas, a nie śrejas.   

Jeśli ktoś woli nie szukać pracy za to szuka wymówek to wybiera ścieżkę prejas, a nie śrejas, itd.  

Determinacja, żeby robić coś pomimo zmęczenia, wyrzeczenie się czegoś, żeby zyskać coś lepszego, cierpliwość, która chroni nas od popadania w desperację i działania wbrew danym sobie obietnicom – to wszystko są cechy siły dobroci, która to siła wyprowadza nas z energii horyzontalnych i stopniowo wyciąga w górę, do energii wyciszających nasze kurczowe trzymanie się materii. To może się wydawać przerażające dla tych, którzy myślą, że życie duchowe pozbawi nas materialnych przyjemności. Ale nic bardziej mylnego.  

Znów podam przykład. Wyobraź sobie alkoholika, dla którego proces wychodzenia z nałogu jest bardzo męczący. Za to stan, w którym alkohol nie rządzi już jego życiem, w którym nie musi już wydawać ostatnich pieniędzy na alkohol, i w którym nie porzuca go nieszczęśliwa rodzina, czy w którym nie wyrzucają go z pracy z powodu pijaństwa wydaje się być rajem. I tak właśnie jest z nami w tym świecie.   

Jest nam niezmiernie trudno wytłumaczyć sobie, że warto puścić kurczowe trzymanie się pewnych przekonań, które wprawdzie kuszą nas natychmiastową gratyfikacją, ale jednak zawsze kończą się nieprzyjemnością.  Duchowe nauki wed i nauka o karmie przekonują, że warto pójść ścieżką śrejas, która zapewni nam ostatecznie największe zwycięstwo i największe zyski, tak jak lata nauki, zdobywanie kwalifikacji dają większe możliwości dobrze płatnej pracy niż obijanie się, czyli wybieranie ścieżki prejas.  

Życie kusi nas fałszywymi obietnicami marchewki na końcu kija w różnej formie, a na koniec i tak często zostajemy z niczym. Nic dziwnego, że przysłowiowa marchewka jako metaforyczny obraz zapłaty za nasz wysiłek zapadła nam w podświadomość jako ostrzeżenie przed czekaniem na wynagorodzenie w przyszłości. Boimy się gratyfikacji “kiedyś”, za to wolimy schrupać wszelką przyjemność teraz. Tymczasem marchewka z ludowego powiedzenia wcale nie dotyczy stanów i obiektów duchowych, a jedynie odsłania nam iluzoryczną gonitwę za materią. Obiekty najpierw nas przyciągają, wiążą nasze serca i umysł a potem nas niszczą.   

To jest jak jedzenie słodyczy przez osobę chorą na cukrzycę. Bez wątpienia wydaje się to przyjemne, ale wkrótce nadejdą negatywne konsekwencje. Kroczenie ścieżką śrejas nie wydaje się być czymś prostym i naturalnym i wymaga od nas refleksji. Uważność na początku wydaje się być męcząca i nie wiadomo czemu służy, ale w końcu widzimy, skąd się biorą niezliczone siniaki na nogach.   

Nauka karmy i stopniowe oswajanie się z coraz wyższymi siłami natury, uczą nas dobrego wykorzystywania wolności, wchodzenia pod wpływ coraz wyższych wibracji i kroczenia ścieżką, która na początku może wydawać się nieco bolesna, ale ostatecznie jest jedyną drogą prawdziwego spełnienia. 

Życie oparte na przekonaniu, że świat materialny sam w sobie zapewnia spełnienie, jest pełne frustracji i nadmiernego, niepotrzebnego wysiłku. Wszyscy poszukujemy miłości ale z jakimś dziwnym uporem maniaka obieramy azymut na obiekty, karierę, chęć posiadania władzy i zakładamy, że poprzez te rzeczy pozyskamy miłość i spełnienie.  Nie rozumiemy czym jest miłość, nie potrafimy służyć a jedynie oczekujemy, żeby obiekt naszych westchnień był źródłem naszej niekończącej się przyjemności. Własne zadowolenie i spełnienie przychodzi automatycznie, kiedy robimy coś bezinteresownie, ale tego musimy się z powrotem nauczyć. Żyjemy w cywilizacji roszczeniowej, która żąda praw, ale nie dostrzega, że przed naszym spełnieniem jest element, który nas do niego doprowadzi a jest nim służenie. Nie lubimy tego słowa, ale powinniśmy się z nim oswoić, ponieważ służenie osobom, które kochamy podtrzymuje nasze relacje, a chęć bycia tylko obsługiwanym jest gwarantem naszych frustracji i patologii, jakie zalewają nasze społeczeństwo szukające miłości w obiektach i w ludziach traktowanych jak obiekty.  

Ścieżka śrejas, ucząca nas służenia z miłością wznosi nas do wyższych energii, o których tyle mówimy, ale mimo to nie rozumiemy ich zasad. W prawie przyciągania wciąż marzymy o rzeczach lub osobach, które mają przyjść do nas w celach pogłaskania nas i zaspokojenia naszych pragnień bycia kochanym. Ok. Bycie kochanym jest naszym niezbywalnym prawem i pojawi się, gdy nabędziemy umiejętności służenia drugiej stronie. Gdy nabędziemy tej umiejętności służenia z miłością wzniesiemy się w energiach śrejas w górę, a nie w dół i tym samym inne pomniejsze cele też zostaną spełnione. Jednak jeśli słowo “służenie” wywołuje w nas opór to powinniśmy się przyjrzeć naszym intencjom, gdyż zapewne kierujemy się zyskiem pośrednich obiektów, a te utrzymują nas w niskich energiach, zmuszających nas widzieć horyzontalnie. Nasze służenie powinno być tak łatwe i przyjemne jak zapach kwiatu. Na tym polega ścieżka śrejas.   

Miłość jest uczuciem tak pięknym i urzekającym, że przesłania nam jakiekolwiek poczucie straty. Kierując się miłością i wchodząc pod wpływ energii wciągającej nas w górę nie czujemy braku, pragnienia, pożądania i zależności. Ta siła uskrzydla nas tak mocno, że przestajemy polegać już tylko i wyłącznie na satysfakcji płynącej od zewnętrznych obiektów. Warto zaufać sile śrejas. Kiedy świadomie zaczniemy podążać ku sprawom większym niż tylko materialne obiekty to nasza wewnętrzna postawa zmieni się na bardzo pozytywną. Wznosząca moc energii śrejas zapewni nam kroczenie przez życie nie w cierpieniu i z poczuciem straty a z kochającym sercem i entuzjastycznym usposobieniem.   

Przyjemność płynąca z dobrych relacji jest większa od przyjemności zadowalania tylko własnych zmysłów, ale ta płynąca z relacji z Absolutem jest bezwzględnie najprzyjemniejsza, gdyż ciągle wzrasta. Najpierw jednak musimy zrozumieć ten fakt poprzez zwyczajne doświadczenie, że działając w egoistyczny sposób nie uwzględniający długoterminowych interesów swoich i innych zwyczajnie cierpimy, choć cierpienie to zagłuszamy kompulsywnym poszukiwaniem kolejnych zmysłowych impulsów. Gdy nauczymy się dzielić swoją przyjemność z innymi możemy wyruszyć w kolejne poszukiwania przyjemności na duchowej platformie. Jednak teraz w wyższej energii, jaką jest śrejas, nasz wysiłek stoi na fundamencie wiedzy, a nie wiary, że miłość przy dawaniu wzrasta, a nie maleje, więc jak bardzo wzrasta przy dzieleniu jej z Nieograniczonym?  

Rozważmy naturę energii prejas i śrejas na przykładzie relacji, które obecnie traktujemy jako jeden z czynników, który ma służyć naszemu dobremu samopoczuciu i zyskom, choćby właśnie emocjonalnym, a nie jako czynnik umożliwiający nam wejście pod wpływ wyższej energii, którą jest służenie z miłością. Podejście egoistyczne, cechujące się poszukiwaniem osób w celu wypełniania naszej pustki, naszych braków utrzymuje nas w jakości niskich energii, w tamogunie i w sile radźas (o których sporo pisałam w innych postach), a które na Zachodzie zwykle nazywamy niską wibracją. Tak, energia ma różne wartości i działanie z egoistycznych pobudek nam nie służy, choć pozornie związywanie się z ludźmi w celach czerpania z nich przyjemności, jaką np. jest przyjemność chwalenia się piękną kobietą albo przystojnym mężczyzną, czy możliwość wygodnego życia u boku osoby bogatej, wydają się dobre. 

W im niższych poziomach energii się poruszamy i im mniejszymi celami się kierujemy, zaniżając się ostatecznie do posiadania obiektów i ludzi, tym bardziej podlegamy prawidłom matematyki materialnej, która w ostateczności ujawnia nam swoje konsekwencje w postaci druzgocącej rywalizacji, wyzysku, psychopatii, narcyzmu, totalitaryzmu i braku wszelkiej empatii. Tymczasem wyższe guny, w sanskrycie pojęcie to ukazuje subtelne energetyczne siły zmuszające nas do poruszania się w określonych trybach, wyrywają nas do coraz wyższych, bardziej korzystnych jakości, ale na początku wygląd i odczuwanie energii śrejas jest niezbyt “przyjemne” i wydaję się zmuszać nas do czegoś, na czym coś stracimy.

Tak, wyższe guny pozbawiają nas złudzeń do czerpania przyjemności na niższych piętrach, ale dają w zamian coś znacznie większego.  

Żeby zrozumieć prawidła duchowej matematyki musimy posłużyć się konkretnym przykładem, który wyjaśni nam siły ujawniające się w wyższych gunach i większe zyski niż te znane nam w niższych wibracjach. Postaw naprzeciw siebie dwie osoby a potem oddziel je jedną dwiema i pięcioma osobami. Z każdą kolejną osobą postawioną pomiędzy osobą A i B wzrasta poczucie oddzielenia i dystans. To normalne, że większa ilość osób pomiędzy dwiema osobami buduje ścianę.

Tylko, że te prawidła matematyczne, jakoby więcej czegoś pomiędzy tworzyło większy mur zdają się działać tylko w świecie materialnym a ściśle mówiąc w niskich gunach tamas i radźas, jakimi kieruje się współczesne społeczeństwo dostrzegające tylko twardą materię. Zupełnie inne są prawidła świata transcendentalnego i również tego świata materii ale kierującego się wyższymi gunami, wyższymi wibracjami miłości. Oddalenie pomiędzy widzialnymi obiektami może być duże, ale energetyka miłości, współpracy, wzajemnej życzliwości spaja dwa oddalone od siebie obiekty ze zwielokrotnioną siłą, czego nie rozumiemy i nie widzimy patrząc na coś zewnętrznie. 

Jeśli chcemy zrozumieć, czym są czyny śrejas i do czego nas one ostatecznie prowadzą musimy zapoznać się z duchową matematyką ujawniającą prawidła prowadzące do większych i bardziej długofalowych, a z czasem wiecznych i niezwykle pozytywnych wyników. 

W Mahabharacie jest historia o pięciu synach maharadźy Pandu i stu synach króla Dhrytarasztry. Ci pierwsi kierowali się już od dzieciństwa zasadami wzajemnej życzliwości i współpracy, a ci drudzy wzajemnej okrutnej rywalizacji. Jako przyszli następcy tronu i ewentualni zarządcy wszyscy chłopcy byli poddawani dosyć ciekawym szkoleniom w samodyscyplinie i testom na zachowanie prospołeczne. Jednym z takich egzaminów było zaserwowanie wszystkim w czasie pory obiadowej posiłku, do którego podano bardzo długie łyżki. Zasady zdania egzaminu polegały na tym, że wolno było jeść tylko w taki sposób, żeby nie zginać rąk w łokciach. Oczywiście żadna ludzka istota z normalną długością rąk nie jest w stanie posilić się zupą tak, żeby włożyć do ust zbyt długą łyżkę. Chyba, że… włoży tę łyżkę nie do swoich ust, ale do ust współtowarzysza. I w ten sposób Pandawowie, którzy zawsze kierują się pomaganiem innym, bardzo szybko znaleźli rozwiązanie tego dylematu karmiąc braci siedzących obok. Na to samo proste rozwiązanie nie wpadli jednak Kaurawowie, których naturą nie jest służenie innym.

Jak pokazuje ta historia – czasem postawienie interesu innych osób ponad własny może posłużyć nie tylko innym ale i nam. Nauczenie się takich prostych, ale w materialnej matematyce nieoczywistych praw jak: “Kochać to znaczy dzielić ból na pół a szczęście mnożyć przez dwa”, “Czy dać innym, żeby samemu dostać”, daje częściowe zrozumienie celów, jakimi kieruje się dusza.  Historię podobną do powyższej znajdziemy w krótkim filmiku animowanym pt. „kraina długich łyżek”, gdzie ludzie siedzący nad kotłami z jedzeniem i próbujący się pożywić dysponują tylko długimi łyżkami w końcu wpadają na pomysł wzajemnego karmienia. Chcę jednak zwrócić uwagę, że pomysł jest wzięty z Mahabharaty, która zostałą spisana pięć tysięcy lat temu i ukazująca nam życie ludzi, którzy działają w zgodzie z odwiecznym uniwersalnym prawem miłości, które to prawo zawsze prowadzi do wygranej, choćby życie po drodze przynosiło niepokój i przeszkody.

Duchowa matematyka jest dla nas dość osobliwa i przekracza nasze rozumowanie w każdym aspekcie, bo chwalenie innych i stawianie ich wyżej a samemu pozostawanie w cieniu wydaje się czymś głupim i szkodliwym. I rzeczywiście w naszych czasach, w epoce „przymusowego promowania się” takie zachowanie zdaje się nie nieść niczego dobrego. Może tak być, że za pewne rzeczy nie zostaniemy docenieni i wynagrodzeni i wydaje się, że nasz zysk, nasze korzyści powinny być jednak ponad wszystko. Tymczasem czyny w śrejas nie mają na celu szybkiego i natychmiastowego zysku, a tym bardziej zysku wątpliwej natury. W śrejas bierzemy pod uwagę wszystkie czynniki jak np. zyski i straty innych, a nie tylko nasze i dopiero po rozważeniu najlepszej przyszłościowej opcji działamy. Być może to, co zrobimy będzie szokujące, ale natura czynów śrejas pozwala na wybranie najbardziej optymalnego zachowania, które da korzyści nam i innym. 

Podobnym przykładem korzyści płynących ze współpracy i pomagania innym bez oglądania się na swoją ewentualną przegraną są próby nawiązywania wspólnot, gdzie ludzie wymieniają się swoimi dobrami, talentami wszelkiego rodzaju zasobami i w których powstają relacje międzyludzkie warte czegoś więcej, niż szybki zysk uzyskany z natychmiastowej sprzedaży i wypromowania tylko siebie. Na tej odwiecznej zasadzie współpracy i wymiany funkcjonowały kiedyś wszystkie społeczności, ale teraz środek ciężkości takowych relacji jest położony na indywidualizm i natychmiastowy zysk własny.  Niestety zysk uzyskany tą drogą jest mało znaczący i osiągany jest kosztem długotrwałej i nieuwzględniającej wszystkich kosztów bitwy. Jednym z kosztów jest choćby dłuższy czas dochodzenia do sukcesu, jak ujawnił to mały eksperyment, w którym pewien psycholog poprosił grupę kilkudziesięciu osób o wyszukanie przypisanych im balonów. Kiedy każda osoba starała się na własną rękę odnaleźć balon podpisany jej imieniem to proces szukania rozciągnął się na długie godziny, ale kiedy osoby zostały poproszone o wzięcie do ręki jakiegokolwiek najbliższego balonu, zapytanie kto się tak nazywa i dostarczenie balonu właścicielowi wtedy cała zabawa w szukanie i znajdywanie ograniczyła się do paru minut.

Czyż nie widzimy tego, że epoka skrajnego indywidualizmu i chęci własnej wygranej zaczyna ujawniać swoje ciemne strony, a tymczasem chęć pomagania innym i uwzględnianie potrzeb innych, służenie innym z miłością przynosi wymierne i długofalowe korzyści nie tylko na poziomie ekonomicznym, ale też społecznym, emocjonalnym, zdrowotnym i każdym innym?  

Zauważmy to na znanych nam już podwórku mediów społecznościowych, gdzie osoby zajmujące się podobnymi sprawami promują siebie nawzajem i tworzą np. internetowe portale, gdzie nikt nie ogląda się na swój szybki zysk, ale na promocję powiedzmy pewnej sprawy. W ostatecznym rozrachunku wszyscy uzyskują więcej korzyści w postaci nagłośnienia tematu plus samych siebie a mimochodem nawiązują przyjacielskie relacje warte każdych pieniędzy, które stracą, gdy będą się kierować tylko chęcią szybkiego zarobku. Pomijam w tym wypadku fakt współpracy wynikający z niezbyt dobrych pobudek, ale właśnie te intencje, a nie model współpracy są źródłem naszych kłopotów, ponieważ to one zaniżają jakość kierującej nami energii. 

Nawet w społeczeństwie zdominowanym przez myślenie o szybkim zysku pojawiają się już tendencje wskazujące jasno, że myślenie o korzyściach długoterminowych i bardziej globalnych (nie mylić z ideologią globalistów, którzy tylko wabią nas hasłami “dobra dla wszystkich”) jest lepsze niż kierowanie się tylko impulsem zdobycia natychmiastowej i egoistycznej przyjemności. Przyjrzyj się obecnej sytuacji, w której grupa wyzyskiwaczy zmusza miliardy ludzi do działania pod dyktando ich osobistych celów, jakimi są władza i olbrzymie pieniądze, bez względu na wszelkie straty, jakie mają w tym inni i odczuj, jaka energia, jakie wibracje się w związku z tym tworzą. Jednocześnie zwróć uwagę na jakość energii radości i spełnienia płynącą z miejsc, gdzie ludzie się jednoczą, współpracują i starają się zadbać wzajemnie o swoje sprawy, bez względu na ewentualne drobne straty czasu, czy pieniędzy.  

Poznanie natury czynów śrejas i ich pozytywnych skutków pomoże nam zrozumieć, dlaczego są one tak mocno promowane w starożytnych wedach, a tak słabo u nas, w społeczeństwie kierującym się tylko szybką chwilą przyjemności. Czas zauważyć, czym są wysokie wibracje, których pragniemy, a które wymagają od nas świadomego wysiłku i zmiany intencji, którymi się kierujemy. To wysokie wibracje energii śrejas są w stanie wyrwać nas matrixa, z systemu, w którym utknęliśmy jako większość, a nie nasze puste deklaracje wolności przy jednoczesnym prymitywnym zabieganiu o interesy własne jaki wypromowała darwinowska idea zwierzęcej “walki o ogień”. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *