Zapewne szokujący wyda ci się dzisiejszy wpis o jedzeniu bez sztućców i to na dodatek w dziale o zdrowiu.  Pewnie myślisz: „co ma piernik do wiatraka?” A otóż ma bardzo wiele wspólnego. Nie bez powodu bez sztućców radzi sobie jedna czwarta populacji naszej planety.Tym powodem nie jest bynajmniej brak funduszy na łyżki.Jeśli zatem nie fundusze są powodem takiego maniackiego trzymania się tradycji jedzenia ręką to w takim razie co?W tym miejscu mądrzy ludzie zadaliby sobie sensowne pytania.

Dla niektórych ciekawostką jest jedzenie ręką i to prawą, bez użycia sztućców. Uważają to za zabawne, a nawet prymitywne.

Są też tacy, którzy jedzenie przy pomocy wymyślnych przyrządów, tzw. przedłużaczy rąk, przez ich użytkowników zwanych sztućcami, i to trzymanych, o zgrozo, w lewej ręce, uważają za upadek cywilizacji.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeśli za postęp cywilizacyjny przyjmiemy oprzyrządowanie wszystkich naszych zmysłów, to w takim przypadku osiągnęliśmy szczyty rozwoju.

Krążą wieści o takich planetach, gdzie ludzie, żeby jeść, używają sztućców podtrzymywanych przez pewien rodzaj urządzeń, które to z kolei urządzenia umieszczone są na wspornikach sterowanych przez komputery, obsługiwane przez specjalnie w tym celu zaprojektowane roboty.

Niezwykle zaawansowana cywilizacja. W technice i w zidioceniu.

Tworzenie zapotrzebowania na rzeczy i rzeczy obsługujących te rzeczy, nie świadczy bynajmniej dobrze o istotach w ten sposób myślących.

Jedzenie samo w sobie jest czynnością niezwykle prostą. Wystarczy coś chwycić palcami i ugryźć. Po co tracić czas na produkcję sprzętu i naukę tak frapujących lekcji jak prawidłowe ułożenie sztućców.

Podobno jeśli nie radzimy sobie z takim zadaniem, to nie jesteśmy glamour.

Tymczasem w zamierzchłych czasach ludzie uznali, że lepiej się skupić na jakości pożywienia, na odpowiednim dobraniu składników odżywczych, służących naszemu zdrowiu i na na ich harmonijnym komponowaniu, niż na wymyślnym, szokującym sposobie przetransportowania go do ust.

Czy nie szokuje cię fakt, że dzisiaj spadła drastycznie jakość odżywcza i smakowa pożywienia, ale wzrosła ilość łyżek, łyżeczek, widelców i widelczyków, których kształt i wielkość ma ogromne znaczenie w procesie eleganckiego serwowania?

Ajurweda, najstarsze pismo medyczne świata, wyraźnie mówi o korzyści, jaką odnosi nasz żołądek z góry “uprzedzony” informacjami otrzymanymi nie tylko od jednego zmysłu wzroku, ale i od innych zmysłów, np. dotyku. Wcześniej poinformowany żołądek o temperaturze, konsystencji i fakturze pożywienia jest odpowiednio przygotowany do akcji. Kiedy jest to możliwe? Właśnie wtedy, gdy jemy ręką. Chwytanie pożywienia palcami stwarza lepszą komunikację pomiędzy ręką i żołądkiem.

Kiedy jesteśmy bliżej naszego żołądka, jesteśmy bliżej nas samych, a stąd już krok do polubienia siebie i innych.

Kultura jedzenia to cały system filozofii zdrowia, a nie nauka o budowie łyżki i widelca. Zresztą łyżki nie są zalecane już z racji tego, że to, czym jemy, jest również częściowo zjadane. Czyli ewentualnie łyżki ze srebra i złota byłyby w porządku. Tylko po co znowu zamartwiać się brakiem dostępu do metali szlachetnych?

Poza tym czas stracony na doskonalenie ramy obrazu pogarsza, niestety, jakość obrazu. Chyba, że ktoś woli ramy.

Lepiej się skupić na jakości przygotowywanej potrawy, która ma wspierać nasze zdrowie, a nie na anatomii widelca.

Sztućce zapewne wymyślili ci, którzy nie mieli czasu na mycie rąk przed jedzeniem, co owe “prymitywne” starożytne cywilizacje uważają za absolutny obowiązek, w stopniu niemalże porównywalnym do obowiązku dezynfekcji rąk przez chirurga. Łączy się to z wiedzą o przenoszeniu przez ręce nie tylko bakterii, co nasza dzisiejsza religia – nauka zauważyła jakieś sto lat temu (to bardzo niedawno, licząc w skali tysiącleci), ale i całego mnóstwa zanieczyszczeń, na bardziej informacyjnym poziomie. Ale ten fakt, o którym mówi ajurweda, naukowcy będą mogli potwierdzić, jak sobie wymyślą inny sprzęt pomiarowy.

Zjawisko podawania jedzenia do ust za pomocą sprzętu ma też sens symboliczny i świadczy o naszym oddaleniu od nas samych, o przejmowaniu się bardziej tym, co zewnętrzne, niż wewnątrz nas, o nieumiejętności rozwiązywania trawiących nas problemów. Im dalej człowiek uciekał od zgłebiania sensu życia, tym więcej  rzeczy stwarzał dla podtrzymania tego dystansu.

Dla usprawiedliwienia tego zjawiska powstała obszerna nauka układania sztućców, zwana savoire – vivre, która skutecznie odciągnęła naszą uwagę od zawartości opakowania na samo opakowanie. W skali światowej cała zachodnia cywilizacja zdecydowanie obrała kierunek na formę, a nie na treść, pozostawiając daleko w tyle tak „prymitywne ludy Wschodu”, które koniecznie chcą zadbać o jakość treści. Z perepsktywy Zachodu, który sam biega prawie że cały rozebrany nie zwracając uwagi na jakość tego co wkłada do ust, jedzenie bez sztućców uznaje za prymitywne i nieprzyzwoite.

To dosyć szokujące zaklasyfikowanie kultury jedzenia prawą “nieubraną” ręką na równi z kulturą biegania na golasa. Starożytne kultury kładły równie mocny nacisk na jedzenie prawą ręką jak i na zakrywanie ciała, czego nie można powiedzieć o cywilizacji współczesnej. Skąd więc ta dyskredytacja prawej ręki? Prawdopodobnie z powodu postępującego w stopniu galopującym całkowitego liberalizmu w działaniu i braku wiedzy, czemu pewne zasady służą.

Ten “dziwny” zwyczaj jedzenia prawą ręką bez dodatkowego sprzętu specjalistycznego, zachował się jednak na dość sporym obszarze naszej Ziemi. Tak jada się w całej niemalże Azji, na Bliskim Wschodzie i w Europie Południowej, w Afryce, w wielu rejonach Ameryki Południowej, a to oznacza około trzech  może czterech miliardów ludzi!

Patrząc na sprawę od strony kultury, przez duże “K”, to cały ten obszar geograficzny jest naszą kolebką kulturową.

A propos prawej, a nie lewej ręki, przyjrzyjmy się paru pomijanym szczegółom:

W wielu pismach starożytnych jest mowa o pomyślnej – prawej stronie ciała i prawej ręce. Prawa ręka służyła do jedzenia, dawania i przyjmowania i do wykonywania rytuałów religijnych. Związane z tym było wieloma aspektami naszego codziennego życia. Niezwykle ważne było np. rozpoczynanie czegoś ważnego prawą ręką, wyruszanie w podróż prawą nogą, wchodzenie do czyjegoś domu, czy do świątyni prawą nogą.

Szukając bliższych nam wątków kulturowych i historycznych natrafimy na dokładnie te same odnośniki. W Starym i Nowym Testamencie znajdziemy “prawych” , co znaczy sprawiedliwych, dobrych,czy zasiadających po prawicy bożej. Ciekawe, czemu nie po lewicy, skoro ta prawa ręka jest dla nas tak nieistotna.

A jeśli przyjrzymy się współczesnemu językowi polskiemu (i każdemu innemu) to aż roi się w nim od haseł typu: prawy, sPRAWiedliwy, podać komuś prawicę (czemu nie lewicę?), prawnik  oraz – dla odmiany – pejoratywne określenia typu „głupi jak but z lewej nogi”, „lewizna” i „lewe papiery”.

Dlaczego tak bardzo obawiamy się zacząć dzień od wstawania lewą nogą (i skąd to się wzięło?), skoro jedzenie lewą ręką nie stanowi dla nas najmniejszego problemu?
Dlaczego rytuał witania się i żegnania upieramy się czynić prawą ręką, a tak ważną czynność, jak dostarczanie swojemu ciału dobrej energii degradujemy do nic nieznaczącej czynności?

 Praktyka jedzenia rękoma w Indiach jest wyśmiewana przez Zachód. ale jest głębsze znaczenie tej starożytnej tradycji. Palce połączone razem, by wybrać kęs pożywienia, tworzą mudrę, która symbolizuje łaskę i pokorę. Według Wed ręka uważana jest za najcenniejszy narząd, stąd rytuał, w którym wykorzystuje się ją do karmienia ciała. Uważa się, że czubek naszych palców jest miejscem lakshmi, bogini wszelkiej pomyślności, a podstawą jest siedziba Saraswati, bogini wiedzy. Wedy pokazują nam że każdy palec jest skorelowany z innym elementem energii fizycznej – eteru, powietrza, ognia, wody i ziemi. Każdy palec użyty w odpowiedni sposób, pomaga w ulepszaniu jakości  jedzenia, zanim to dostanie się do naszego ciała, dzięki czemu jesteśmy bardziej świadomi jego smaku i dostarczamy ciału lepszej energii. Chociaż rytuały hinduskie mogą wyglądać na proste, mają piękne ukryte znaczenie. 

Mówiąc o rytuałach, nie sposób pominąć faktu, że cała „boska” i „duchowa” tradycja Wschodu stoi na fundamencie 'prawej ręki”, której używanie jest zawsze związane z Transcendencją, z wielbieniem Boga i wszystkimi czynnościami wznoszącymi nas do wyższej, duchowej świadomości, stąd nazwa wszystkich zalecanych i korzystnych duchowo praktyk nosi ogólną nazwę „tantry prawej ręki”. W skrócie praktyki prawej ręki są inspirowane wiedzą duchową z wed, które dają najlepsze, najbardziej optymalne instrukcje.  Wykonanie polecanych procesów prawej ręki przynosi z pewnością dobre rezultaty na wszystkich poziomach naszej egzystencji.

Z kolei „tantra lewej reki”, jakkolwiek pociągająco by nie wyglądała, jest tzw. praktyką „na własną rękę’, czyli praktyką głupszą i wiodącą do destrukcji naszej egzystencji, gdyż jej założeniem jest „przekopanie” się przez materię i jej meandry według własnych, oddolnie pojmowanych koncepcji wolności. Są to m.in. wyobrażenie dojścia do Transcendecji poprzez zasmakowanie wszytkich obrzydliwości i przyjemności tego świata, co oznacza m.in. doświadczanie życia w każdy dowolny sposób, jak choćby poprzez tantrę seksu w jego najbardziej rozkosznej jak i najbardziej odstrzęczającej formie. Tantra lewej ręki jest pociągająca dla ludzi, którzy w eksplorowaniu materii do granic jej poznania widzą swoją drogę do frustracji i ostatecznego uwolnienia, ale bynajmniej nie jest to droga mądra i polecana przez wedy.

Wszelkie dewiacyjne metody typu seks bez granic, nekrofilia pedofilia, jak i nawet pozytywnie widziana „tantra seksu” jako duchowego spełnienia – są procesami rzekomo duchowymi, ale nie mającymi z duchowością nic wspólnego. Już choćby z tej racji, że wedyjski punkt widzenia duchowości każe przekroczyć myślenie, jakoby ciało fizyczne miało dać nam największe spełnienie. Duchowość w świetle wed zaczyna się od poziomu „vigjanamayakośa”, gdzie nasza świadomść kieruje się na korzyściami duszy i odróżnia ciała fizyczne, energetyczne i mentalne od własnej jaźni. Z tak postawionej tezy, że nie jesteśmy tylko ciałem fizycznym, nie możemy dojść do procesu, który zaleca nam wyciskanie z ciała fizycznego „duchowej esencji szczęścia”, gdyż nigdy niekończące się szczęście duszy – zwane ananda, jest na innym poziomie naszej świadomości, bynajmniej nie w najniższej kośy, czyli warstwie osłaniającej naszą jaźń, znanej nam jako ciało fizyczne.

Oczywiście Zachód bardzo chętnie zaanektował  proces tzw. duchowej tantry, czyli tantrę seksu, jako fantastyczny pomysł na cieszenie się bez ograniczeń energią seksualną z jednoczesnym podtekstem „duchowości”. Chętnie poznałabym jednak stanowisko osób, które wyciągnęły z tej wymyślonej, ale jednak całościowo pojmowanje koncepcji czerpania „wszystkiego” z życia, zeznanie, dlaczego nie dostrzegają, że tego typu tantra wymaga od nich więcej, czyli również zmierzenia się z wszelką makabrą? Bo wolimy kapryśnie wybierać sobie fragmenty z czegokolwiek i używać ich w dowolnej, czyli przyjemnej dla nas koniguracji? Tantra seksu obiecuje nam być bogiem, albo boginą, więc to gorliwie wybieramy, ale techniki zmierzające do doświadczenia bólu już nam się nie podobają. Ale czemu nie? Czemu myślimy, że z całościowo spójnej (choć tu bym też oponowała) filozofii zasmakowania do granic wytrzymałości materii, aby odczuć frustrację bez końca, możemy wziąć tylko jeden koniec kijka i uznać się za osobę wykonującą proces duchowy?

Temat tantry lewej ręki jest dosyć skomplikowany, gdyż Zachód, z tej dosyć głupiej i obrzydliwej metody uczynił niesamowity kult, którego korzenie uznał za wedyjskie i duchowe. Nic nie może być bardziej dalekie od prawdy. Wszystkie procesy związane z lewą stroną ciała, nawet kwestie znaków ostrzegawczych, czyli omenów, ujawniających się po lewje stronie ciała, czy zwykłego jedzenia, są uznawane za niepomyślne i nieduchowe, a materialne.

Wedy są pismami spisanym pięć tysięcy lat temu, choć data ich spisania nie oznacza początku tej wiedzy. Już parę tysięcy lat temu ludzie nie ignorowali faktu istnienia niewidzialnych gołym okiem, ale mierzalnych energii. I może wiedzieli co mówią, odnośnie faktu, że wszystkie gesty i procesy wykonywane prawą ręką z jakiegoś powodu uzyskują dostęp do innych, wyższych energii, a te „leworęczne” do niższych?

Powyższe rozważania mogą lekko oburzyć osoby leworęczne, które przecież w naturaly sposób posługują się lewą ręką, a prawa jest dla nich dość niewygodna, ale w kulturze wedyjskiej nie chodziło o fanatyczne trzymanie się czegoś tylko dla zewnętrznych pozorów. Pisanie czegoś lewą ręką nie ma egzystencjalneg znaczenia dla naszego zdrowia, ale dostarczanie ciału energii z pożywienia lewą ręką, której energetyczną funkcją jest „odbieranie” energii już tak. Dlatego w kwestii jedzenia prawą ręką, pomimo niewygody, bym się jednak upierała – nie dla zasady „bo tak!”, ale dla zasady „właściwości działania”, czyli dharmicznego działania.

Pewne tezy wysunięte przez wedy wydają się być dzisiaj nienaukowe, ale nie zapominajmy, że nauka jest procesem w toku, a nie zamkniętym systemem. Wiele rzeczy wyśmiewanych jeszcze niedawno uznajemy nagle za niezwykle istone i prawdziwe, jak choćby niewidzialne do niedawna bakterie. Może więc warto posłuchać porad wed, które twierdzą, że jedzenie prawą ręką dodaje nam siły i dobrych energii, a lewa ręka jest…od innych spraw?


3 komentarze

Lord Winterisle · 27 grudnia 2022 o 14:07

Przepraszam, że wtrącę swoje trzy feny. Są jeszcze… pałeczki. Droga środkowa Pana Śakyi jak by nie było.

KataZahu · 15 marca 2023 o 09:54

A co z płaceniem i odbieraniem pieniędzy?
Zetknęłam się z informacją, że należy płacić prawą ręką o odbierać pieniądze lewą. Jakie jest Pani zdanie w tej kwestii?

    Ida Smela · 25 kwietnia 2023 o 06:23

    Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam, ale długo nie wchodziłam na stronę. Co do znaczenia rąk – prawa ręka jest od dawania a lewa od przyjmowania. Chociaż oczywiście i tak wszyscy bierzemy coś obydwoma rękami, tym bardziej jeśli coś jest większe lub ciężkie.
    Lewa strona to kobiecość w tobie — należy ją chronić i pielęgnować. Prawa strona jest energią męską.
    Ludzki system jest zaprojektowany w taki sposób, aby nie używać lewej strony tak często, jak prawej. Jest to istotne w przypadku czynności wymagających dużego wysiłku fizycznego. Lewa i prawa strona ciała różnią się jakością.
    Lewa strona jest zasilana energią żeńską, którą należy chronić i pielęgnować. Prawa jest zasilana męskim kanałem energetycznym. Wszystko, co chcemy robić na zewnątrz, jako tzw. „wydatkowanie energii” powinniśmy robić prawą ręką. Prawa strona jest bardziej wytrzymała, lewa wrażliwsza. Jeśli chcemy coś wyczuć, zawsze lepiej nadstawić lewą rękę, ponieważ jest otwarta i wrażliwa. Lewa strona jest jakością miękkości i i wyczywania przyjemności. Lewa ręka potrafi odebrać bodźce pochodzące z przedmiotów, które bierzemy do ręki i potrafi wyczuć intencje, z jakimi ktoś nam coś daje. Prawa ręka, jako nastawiona na działanie nie odbiera tego tak dobrze. Jednak używanie rąk zamiennie w naszej kulturze w dużej mierze wypaczyło i zminimalizowało odczuwanie energetyki obu rąk. Lewej ręki powinniśmy używać tylko wtedy, gdy coś wymaga bardzo subtelnego dotyku.

    Ponieważ większość ludzi zabiła w sobie kobiecość, nie zauważają żadnej różnicy. Naszą ideą równości jest wyrównanie wszystkiego. W społeczeństwach zachodnich, a teraz także na całym świecie, podjęto ogromny wysiłek, aby zrównać męskość i kobiecość, co jest najbardziej niefortunne i prymitywne. Kobiety stają się coraz mniej kobiece, co jest tragedią. Kobiecość postrzegamy jako słabość, ponieważ
    rządzą nami wartości typowo męskie jakimi są np. tylko osiąganie czegoś ponad wszelką cenę.

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *